czwartek, 31 maja 2012


Jak miłość łączy a nienawiść dzieli

Autorem artykułu jest Danuta Wachowska


Kiedy pomylisz miłość z nienawiścia, to zawsze możesz zmienić zdanie na swój temat. Wystarczy odróżnić jedno od drugiego. Granica jest bardzo wąska, gdyż są to dwie strony medalu. Zależy, którą z nich wybierasz i której jesteś wierny.

 

 

W każdym z nas jest miłość, gdyż z miłości się rodzimy. W szczególnych przypadkach  dzieci rodzą się z nienawiści, poprzez przemoc czyli gwałt. Takie dziecko jako dorosły człowiek będzie żył nienawiścią. Sam też nie będzie miał dzieci, gdyż brakuje mu miłości. Chyba, że zmieni swoje emocje i odnajdzie błąd.

Nic bez przyczyny się nie dzieje i taki los miał pisany, gdyż był zgodny z jego karmą. Takie sploty wydarzeń są po to, aby naprawić i oczyścić swoją przeszłość a nie żyć dalej w tych samych niskich energiach przemocy i gwałtu.     

To świadomość każdego z nas musi chcieć odkryć samego siebie i zmieniać swoje niskie energie na miłość. Niektóre dusze wybierają trudne zadanie aby wyjść z piekła, które sami sobie stworzyli.

Miłość jest jak magnes, który przyciąga wszystko w koło, co jest zgodne z jego strukturą. Stąd ludzie, którzy mają w sobie prawdziwą miłość – jednoczą się w grupy, tworząc nową rodzinę duchową. To ona jest ważniejsza i bardziej trwała niż rodzina pokoleniowa.

Nienawiść rozdziela rodziny i społeczności poprzez osądy, krytykę i pychę. Z nienawiści pochodzą wszelkie konflikty, wojny oraz nieszczęścia jak: katastrofy, choroby czy gwałty. W nienawiści nie ma litości ani współczucia.

Miłość się komunikuje, ponieważ w niej zawarta jest świadomość Boga Stwórcy Wszechświata. Poprzez miłość zawsze można się dogadać. W nienawiści nie ma takiej możliwości, gdyż brakuje czynnika do rozmowy i tolerancji.

Miłość jest tolerancyjna, bo wie, że wszystko pochodzi od jednego Źródła. Natomiast nienawiść nie komunikuje się, tylko rozdziela i niszczy wszystkie związki.  Stąd powstają konflikty w rodzinach i narodach.

Świat wszedł już w czwarty wymiar i miłość jest naczelną zasadą nowych czasów. Nienawiść musi zniknąć z ziemi poprzez odejście ludzi, którzy chcą tkwić w nienawiści. Są tym samym przeciwko Bogu Stwórcy, który jest miłością.

Nasza Matka Ziemia jest żywą planetą i dłużej nie zniesie cierpienia i zniewagi jaką od ludzi  z niskimi emocjami przyjmuje. Wyrzuci je z siebie aby się oczyścić. Mogą nastąpić trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów czy wojny, jeśli ludzkość będzie trwać w swoich zaciekłych przekonaniach. Wielu ludzi musi odejść, którzy nie są otwarci na miłość!

Miłość zawsze daje a nienawiść tylko bierze, gdyż jest pustym naczyniem bez dna i wszystko w nie wpada bez końca jak w czarną dziurę. Miłość jest nieskończona i zawsze ma co dać, gdyż pochodzi ze Źródła nieskończoności.

To bardzo proste rozumowanie i łatwo rozpoznać siebie i innych aby nie dać się sprowokować na nienawiść. Niskimi energiami karmią się czarne istoty kosmiczne, które są bardziej zbliżone do maszyn niż do ludzi. To coś pośredniego między człowiekiem a maszyną.

One nie mają duszy, podobnie jak maszyny i dlatego potrzebują napędu. Tym napędem są energie: nienawiści, zazdrości, pychy, pogardy, lęku i inne podobne. To jest ich pokarm, którym się żywią a potem sterują tymi samymi ludźmi, gdyż są z nimi bezpośrednio złączeni. Wplątują się w niewolę „ludzi – maszyn” jak w filmie Matrix.

Gdy człowiek oddala się od Stwórcy, to zaczyna popadać w świat ciemności, gdzie brakuje światła i miłości. Wówczas trudno rozpoznać swoje czyny i powiązania. Wpada się w sidła ciemnych energii, które go opętują.

Wyrwać się z tych sideł jest bardzo trudno ale wejść w nie jest bardzo łatwo. Zachętą są dobra materialne i przywiązanie do nich oraz do przyjemności tego świata. To wciąga wielu ludzi, gdyż określane jest jako życiowy sukces!
Pułapka jest tajemnicą za którą ukrywają się ciemne, bezduszne istoty. Wystarczy zrozumieć przesłanie filmu „Władcy Umysłu” a wiadomo jak ten świat jest sterowany.

Wyjściem z tej pułapki – „wiezienia duszy” jest bardzo duże cierpienie aby rozerwać skorupę stworzoną z niskich emocji. Ta skorupa to utworzony sztuczny pancerz w ciele człowieka, który oddziela go od innych. Jest zabezpieczeniem przed bliskością i empatią.

W Indiach przykładem tego są trędowaci, którzy w poprzednich wcieleniach służyli bardzo aktywnie siłom ciemności. Poprzez powolny rozpad ciała ( pancerza), uwalniają się od przeszłości.  Trąd, to zabezpieczenie przed całkowitą zgubą duszy i przed powtarzaniem tych samych błędów.

Trąd ukazuje jakie skutki ponosi człowiek oddalony najdalej od Stwórcy. W naszym zachodnim świecie podobne znaczenie mają takie choroby jak: AIDS, rak czy problemy z psychiką. Choroba jest stopem przed zniszczeniem swojej duszy i powinna zmienić człowieka oddzielonego od Boga na miłującego wszystkich ludzi. W każdym człowieku jest Bóg Stwórca, bez względu jak daleko się od Niego oddalił.

Tylko poprzez miłość  można pokonać każdą chorobę, pozbywając się niskich energii. Miłość jest mieczem odcinającym duszę człowieka od egregorów niskich energii ( to punkty zbioru sił ciemności), które panowały i karmiły się nim.

Zrozumienie swojej sytuacji jest pierwszym krokiem, który wyprowadza z błędu myślenia tego świata. Któż nie pragnie sukcesu materialnego?

Jeśli celem jest dotarcie do Stwórcy, to sukces materialny może być tylko drogą do Niego. Ale jeśli sukces materialny jest celem a Stwórca drogą do celu, to taki układ kończy się podłączeniem pod egregor, który wysysa energię z człowieka. Często mamy do czynienia z fałszywym bogiem i człowiek wierząc w niego staje się fanatykiem religijnym.

Bądźmy czujni i rozważni podejmując swoje życiowe cele, gdyż ponosimy za to odpowiedzialność. Nikt nam nie pomoże, jeśli wybieramy nie właściwie. Możemy jednak wybrać ponownie, gdy stwierdzimy, że była to  pomyłka.

Wybór zawsze zależy od nas.

Choroby nie są skutkiem przeszłości lecz zabezpieczeniem przed ponownym popełnianiem tych samych błędów. Są na pewno brakiem miłości i dlatego jedynym lekarstwem na wszystkie choroby jest miłość. To balsam dla duszy i ciała.

Miłość jest wieczna i nieskończona. Nienawiść jest chwilowa i musi się kiedyś skończyć, gdyż sam człowiek nie wytrzyma bólu istnienia. Nienawiść jest brakiem miłości i jak każdy brak będzie uzupełniony, gdy przyjdzie na niego czas. Nie dajmy się uśpić czasowi. Ten czas jest już teraz!

 

---

Danuta Wachowska www.danuta.stronawww.eu

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

środa, 30 maja 2012


Miłość boska a miłość ludzka

Autorem artykułu jest Danuta Wachowska


Miłości nie da się podzielić. Można jedynie ją zamknąć w swoich wymyślonych ramach. Czy chcemy odkryć jej oblicze i zrobić korektę naszej rzeczywistości? Czy wolimy spokojnie śpać dalej myśląc, że poznaliśmy milość prawdziwą. Wszystko zależy od naszego rozpoznania, które przytoczyłam poniżej.

 

Nie ma dwóch miłości, lecz są dwa jej przejawienia. Miłość zawsze pochodzi z tego samego źródła i jedynie może być skierowana w stronę świata zewnętrznego lub odbierana wewnętrznie.

Miłość zewnętrzna jest zawsze kierowana do innych ludzi lub do przedmiotów użytkowych jak: domy, samochody, komputery czy ubiory. Można powiedzieć, że  miłość jest rozpraszana na wiele różnych części, gdyż każdy człowiek tworzy swój własny świat form. Miłość jest wówczas zamknięta w formę. Ponieważ formy są śmiertelne, to kawałek oddzielonej miłości też ulega wyczerpaniu.

Miłość może  być do partnerów, do dzieci, rodziców czy do własnych zdolności intelektu. Wszystkie formy są oddzielone od całości i zamknięte w swoich ramach. Jedność jest czymś zupełnie innym. Jest jak obraz bez ram, gdzie malowidło zlewa się z przestrzenią.

Miłość zewnętrzna jest oddzieleniem od miłości Boga Stwórcy. Jest więzieniem dla wiecznej miłości. Jeśli zapomnimy się w niej i będziemy wyżej cenić świat przedmiotów, ludzi i zdolności, to taka miłość nie wytrzyma próby czasu. Wszystkie formy są śmiertelne!

W obecnym czasie miłość ziemska jest bardzo nietrwała. Wiele zakochanych par, po coraz krótszym czasie rozchodzi się. Związki małżeńskie i rodziny rozpadają się. Czas relatywny jest obecnie bardzo przyśpieszony i dlatego miłość coraz szybciej wygasa, wypala się w formie.

Można zauważyć, że ludzie kochając swoje samochody czy domy, bardzo szybko je zmieniają na nowe. Są już znudzeni tym samym pojazdem czy willą. Miłość ziemska nie jest wieczna, lecz coraz krótsza.

Gdzie jest zatem miłość absolutna i wieczna?

Jest to miłość wewnętrzna, pochodząca od Stwórcy, od Źródła miłości czy od Rdzenia istności. To miłość uniwersalna, która scala wszystkich ludzi, rzeczy czy zjawiska. Ona nigdy się nie kończy. Jest wieczna.

Jak ją odnaleźć?

Wystarczy zanurzyć się w swoim wewnętrznym świecie i poczuć sercem, że jesteśmy razem połączeni ze wszystkim co istnieje, gdyż pochodzimy od tego samego Źródła. Początkowo wszystko  było miłością jak wielki ocean wody. Dopiero rozproszenie się w przestrzeni i przybranie konkretnej formy, podzieliło miłość na części.

Mimo tego zakrytego aspektu wiedzy o nas samych, jesteśmy i tak dalej połączeni ze Źródłem miłości. Jej maleńka cząstka ukryta w formie, wysycha  w czasie i przychodzi nienawiść oraz śmierć ciala. Od Źródła miłości płynie życie i radość istnienia. Sięgnięcie do Źródła miłości daje ponowne połączenie i pobranie dalszej porcji.

„Urwana”  cząstka miłości ze Źródła, obudowana jest w ciało i dlatego tak szybko miłość w ludziach zanika. Wypala się miłość!

Na pierwszym miejscu powinna być miłość do Boga Stwórcy a potem do innych ludzi czy przedmiotów użytkowych oraz do zdolności i sukcesów życiowych. Wówczas miłość ze Źródła będzie stale zasilać nasze istnienie i formy użyteczne. Taki układ daje możliwość ciągłego dopływu miłości do naszego życia, niczym podłączenie pod elektrownię. Wówczas możemy kochać bezwarunkowo partnerów, dzieci czy przedmioty.

Bóg Stwórca nie jest zaborczy i zazdrosny! Fałszywy bóg ma te przymioty! Bóg miłości tylko daje, nic w zamian nie żądając ani uwielbienia ani czci. To czysta miłość boska bez żadnych warunków! Wystarczy tylko podłączyć się pod Źródło, aby otrzymywać strumień miłości wiecznej.

Książki S. Łazariewa nie wyjaśniają tej oczywistej kwestii. Mój osobisty odbiór „Diagnostyki Karmy” tego autora był taki, że to bóg zaborczy  chce abyśmy go najpierw kochali a potem innych ludzi i przedmioty. Stąd powstaje wielkie nieporozumienie u większości ludzi, którzy podobnie jak ja, odbierają boga Łazariewa. To mi pachnie bogiem Jahwe ze Starego testamentu, żądnego czci i uwielbienia.

Bóg miłości nie jest zazdrosny ani zaborczy o miłość. To człowiek z dawnymi programami, nosi w sobie te schematy myślenia, pochodzące od rasy jaszczurów, która zdominowała i uwięziła ludzkość na ziemi. Nie dajmy się dalej manipulować, gdyż nadchodzą nowe czasy, gdzie miłość od Boga Stwórcy będzie znana.

Nikt nie jest już zmuszony bać się miłości, wręcz przeciwnie, każdy może dążyć ku niej.
Jaszczury wkleiły nam w matrycę taki program „ bój się Boga” co jest jednoznaczne z „bój się miłości”. To absurd i szaleństwo tego świata. Najwyższy czas to zrozumieć i puścić!

Życie i śmierć są tym samym aspektem doświadczania życia jako całości. Naturalna świadoma śmierć, jest połączeniem z wieczną miłością Boga Stwórcy. Dlaczego bać się śmierci?

Kto boi się śmierci, ten boi się też życia. Jest tym samym zamknięty na miłość. Łapie jej cząstkowe formy i myśli, że przeżywa wielkie uniesienie miłości. Prawie wszyscy ludzie boją się śmierci i umierają w strachu. Przez to odcinają się od połączenia z Bogiem Stwórcą. Jest to następny, wgrany nam program jaszczurów, który powoduje, że dalej służymy rasie pasożytów i karmimy ich swoją energią strachu!

Nie bójmy się miłości Boga Stwórcy. Bierzmy ją z radością, gdyż jest za darmo i pod dostatkiem. Nie lękajmy się śmierci, gdyż świadome odejście jest połączeniem z miłością wieczną.

Żyjmy miłością totalną, gdyż ona otwiera nam bramy nieba i daje radość i sukces za życia oraz po śmierci świadomość jedności ze Stwórcą. Bóg Stwórca jest jak dobry ojciec, który z radością kupuje zabawki dla swoich kochanych dzieci. Dlaczego bać się miłości! 

Nie musimy podlegać rasie jaszczurów, która okupuje ziemian i wymaga posłuszeństwa. Świat wychodzi na szczęście z niewoli ogrodników ziemi i może przekroczyć mury więzienia.

Miłość, to zdrowie.
Strach – to choroba i nieszczęścia, który jest pokarmem dla gadziej rasy jaszczurów.
Każdą chorobę można wyleczyć, jedynie zwracając się do miłości boskiej. Nie ma innego lekarstwa na choroby i nieszczęścia, którą jest miłość wieczna. Nie trzeba za nią płacić ani czcić dawcę. Można być wdzięcznym za otrzymany dar.

Kontakt z miłością boską, jest tylko poprzez wewnętrzne zjednoczenie w żywej świątyni ciała, w uczuciu miłości i wdzięcznego serca za wszystko co możemy otrzymać. Miłość boska nie zna ograniczeń, natomiast miłość ludzka jest zawsze ograniczona, gdyż przebywa w formie.

Czy pragniemy miłości doświadczać najpierw na zewnątrz, czy szukamy wewnątrz aby ją rozprzestrzenić na wszystko, co nas otacza? Wybór zawsze zależy od nas, gdzie chcemy szukać miłości.

 

 

---

Danuta Wachowska www.danuta.stronawww.eu

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Przełączenia na nowe programy siatek świadomości

Autorem artykułu jest Danuta Wachowska


Tak wielu ludzi bardzo lubi nowości techniczne i chętnie je nabywa. Natomiast jeśli chodzi o nową świadomość, to występuje u wiekszości ludzi wielki opór. Czy fizyczność jest lepsza od świadomości?  Czy powinno być odwrotnie, a w najlepszym przypadku może być w równowadze.

 

Zwykły śmiertelnik nie zdaje sobie sprawy  z tego kim jest, po co tu jest i co powinien robić w swoim krótkim życiu aby osiągnąć zamierzony cel. Tak jak ryba nie wie, że jest w wodzie, tak zwykły człowiek nie wie, że przebywa w matriksowym oprogramowaniu, które go prowadzi, poprzez z góry  określone cele. Nazywa się to przeznaczeniem.

Przeznaczenie jest takim zaworem bezpieczeństwa, gdyby człowiek nie miał własnego pomysłu na życie. Wybory własne do sytuacji napotkanych na drodze życia, dają większą wolność istocie i pozwalają zmienić bieg przeznaczenia.

Natomiast przeznaczenie jest nieuchronnym przebiegiem życia, bez możliwości zmiany   świadomości zainteresowanego. To niewola programów matrixa, który upodabnia istoty do sterowanych maszyn, wykonujących określone czynności jak: pralka, lodówka czy telewizor.

Dlatego w chwili obecnej są usuwane stare programy matrixa, które nas ograniczały poprzez tysiące lat swoimi przekonaniami, narzuconymi przez obce cywilizacje. Od czerwca 2011 roku były już trzy odcięcia tych starych programów, aby każdy myślący człowiek mógł się przełączyć na nowe wartości Rdzenia.

Wszystko, co stare musi umrzeć śmiercią naturalną i odejść ze swojego miejsca czyli z przestrzeni. Na tę  lukę powinny wejść nowe programy aby człowiek mógł lepiej i sprawniej funkcjonować. Tak czynimy ze wszystkim w naszym codziennym życiu i nikt o to włosów z głowy nie rwie. Zamiast jeździć starym samochodem, kupujemy nowy i cieszymy się z takiego nabytku.

A jak jest z przełączeniem naszej świadomość na nowe programy?

Większość ludzi bo 92 % po odcięciu nie przełączyła się nigdzie, gdyż nie chcą nawet o tym słyszeć. Blokuje ich podstawowy program starego matrixa  „strach przed nieznanym”. Aby coś poznać, trzeba się o tym dowiedzieć i nauczyć. Takie są naturalne prawa życia. Gdy człowiek nie chce wiedzieć o nowym stanie świadomości, to pozostanie bez niczego.

Starych programów już nie ma na siatkach i istota nie przełączona pozostanie w zawieszeniu. Do 2 lat ma jeszcze szansę się podłączyć do nowych siatek świadomości a po tym okresie nastąpi „ zombienie”. Człowiek będzie robił wszystko jakby wbrew sobie. Widać to coraz bardziej, gdyż istoty nie przełączone tracą sens życia.

Nie mają one poczucia śmierci w razie ekstremalnych zachowań jak; brawurowa jazda samochodem czy motocyklem, która zazwyczaj kończy się tragicznie. Występują powolne samobójstwa z powodu ciężkich chorób a samoniszczenie organizmów w odchudzaniu zbiera coraz większe żniwo.

Istoty nie przełączone są nieodpowiedzialne za wykonywaną pracę i dzieją się rzeczy niedozwolone jak: znikanie przesyłek kurierskich, listów, paczek czy pozostawianie przesyłek  wysokowartościowych bez odbioru pobrania. Tworzy się coraz większy chaos na świecie, gdyż każdy robi co chce.

Taka cywilizacja długo istnieć nie będzie, gdyż sama się zniszczy. To od nas zależy jak podejdziemy do tego tematu. Czy podołamy jako ludzkość nowym podłączeniom do siatek świadomości czy pozostaniemy bierni, chętni aby ktoś nami sterował i trzymał w niewoli.

Najlepszym wyjściem z impasu jest podłączenie na nowe siatki i nową lepszą świadomość siebie, gdzie otrzymamy wzrost energii i moc ciała fizycznego, lepszą intuicję tego co ma być oraz zwiększoną moc  kreacji. Zwolniona przestrzeń po starych programach czeka na zapełnienie nowymi. Jeśli ludzkość tego nie zrobi, to samo życie będzie musiało uporządkować „zombie”.

Depresje, lęki czy choroby psychiczne już dopadają istoty, które są w zawieszeniu między starym a nowym światem. Nowa wiedza jaką jest hiperfizyka, podaje naukowe wyjaśnienie nowych wzorców poszczegania świata w  innej gęstości w której będziemy żyć. Bez tej wiedzy będą trudności w przełączeniu na nowe siatki świadomości, gdyż człowiek poczuje strach przed nowym.

Każdy z nas czuje lęk przed nowością, dopóki tego nie spróbuje. Samo usłyszenie o tym nie jest straszne, wręcz napawające nadzieją na lepsze, ciekawsze czasy, porównywalne z niebem na ziemi. Transformująca Fala światła 2012 jest tą nadzieją, że ludzkość zrozumie i podda się fali przemian bez oporów.

Przełączy się na nową świadomość, która jest nieporównywalnie lepsza od starej. Poprawią się relacje z innymi ludźmi, które obecnie prawie zanikły. Człowiek nie potrafi się już komunikować bezpośrednio z inną istotą. Czyni to za pomocą urządzeń technicznych jak: telefon czy  komputer. Taki styl komunikacji powinien być pomocny ale nie jedyny.

Coraz więcej ludzi żyje samotnie, gdyż nie mają czasu na związki. To prowadzi do zamykania się w sobie. Brak czasu to jeden z programów starego matrixa.

Przełączenie na nowe siatki będzie łatwiejsze, gdy będziemy skutecznie usuwać ze swojego życia stare programy rodowe, które nas mocno blokują. Oczyszczona świadomość jest zawsze chętna na nowości. Natomiast istota obwarowana programami i przekonaniami rodowymi żyje jak w puszcze, gdzie nic do niej nie dociera.

Jest wielka potrzeba usuwania staroci ze swojego umysłu, aby nowa świadomość mogła się zainstalować. Każdy z nas powinien podjąć decyzję nad sensem swojego życia i zdecydować czy chce być w zawieszeniu, bez możliwości rozwoju na materii nie ewolucyjnej, czy chce przełączyć się na nową świadomość.

Nikt nikogo do niczego zmuszał nie będzie. Natomiast każdy poniesie konsekwencję swoich wyborów. Może warto już teraz podjąć właściwą decyzję i poznać nowe prawa wyższej gęstości  oraz przyłączyć się do „wolnej ludzkości”, która preferuje nowy sposób życia na planecie Ziemia.

---

Danuta Wachowska www.danuta.stronawww.eu

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

wtorek, 29 maja 2012


Ludzie posiadają cały potencjał, jakiego potrzebują.

Autorem artykułu jest AgnesK


Jeżeli komuś naprawdę zależy, aby coś zmienić w swoim życiu – to jest odpowiedni moment, odpowiednia metoda, o tyle wspaniała, że nic nie kosztuje, bo jedyne czego potrzebujemy to NASZE CHĘCI, nasze pozytywne myślenie, tym bardziej pożądany przez nas NAWYK pozytywnego myślenia, który trzeba sobie wyrobić.

Stety, niestety :-) Ludzie z natury lubią narzekać jak im bardzo źle i jak inni mają lepiej. Myślisz sobie, że powiedziałeś parę pozytywnych słów i nic się nie zmieniło, że to co wypisuję tu to same bzdury? Oczywiście, że może tak być. Negatywne odczucia i myśli ludzkie szybciej obracają się w rzeczywistość, tym bardziej, że jest ich znacznie więcej niż tych pozytywnych. Dlaczego? Ponieważ, gdy człowiek ubolewa nad własnym losem, towarzyszy mu przy tym pasmo prawdziwych, realnych emocji, których nie da się podrobić. Człowiek zaczyna czasem nawet płakać i z całego serca wylewa w słowach to co go boli, denerwuje, drażni. I to staje się szybciej niż coś pozytywnego. A to dlatego, że jak już wspomniałam wtórują przy tym PRAWDZIWE EMOCJE.

Tak, dobrze wnioskujesz. Aby urzeczywistnić MYŚL-PRAGNIENIE potrzeba silnej wiary, że czegoś naprawdę, z całego serca się pragnie. Tym bardziej trzeba być przekonanym, że tak się właśnie stanie, powtarzać że to już się dzieje, że to już jest teraz, że istnieje!

I tu pytanie dlaczego ?

Jak wcześniej podałam przykład o ‘kobiecie’, zauważ co ona mówiła: „NIE MAM pieniędzy”, „JESTEM beznadziejna”.

Mimo, że jeszcze tak nie było, kobieta powtarzała te zdania w czasie teraźniejszym, tak jakby to już się stało. Pomyśl, Ty też tak robisz, mówiąc „MAM doła”, „JESTEM do niczego”, „NIE ZDAM tego egzaminu”, „to taki fajny szal, a ja NIE MAM pieniędzy żeby go kupić”.

Podświadomość- nasze ‘narzędzie’, nasz ‘sługa’ słucha nas i wykona nasze polecenia.

My, myśląc o czymś świadomie, rozróżniamy czy coś jest dobre lub złe. Mówimy: „zrobię to, pomogę, to dobra rzecz, to dobra inwestycja” lub „nie rób tak, nie kradnij, to jest złe”. Tak, rozróżniamy, potrafimy to robić świadomie i na tej podstawie podejmujemy decyzje.

Podświadomość natomiast tego nie robi. Przyjmuje ona bowiem ‘suche’ informacje, rozkazy, przekazywane od nas i zaczyna urzeczywistniać.

Mówiąc „nie chcę być biedny” podświadomość chwyta słowo „bieda”. Nie rozróżnia czy ty ‘chcesz’ czy ‘nie chcesz’. Bieda? No to dobra, będziesz biedny! I nieważne w tym momencie czy ty chcesz czy nie.

Dobry przykład na to, że nie powinniśmy używać słowa „chcę”, „nie chcę”. Podświadomość nie zareaguje. Ona, jak już wspomniałam, chwyta słowa kluczowe.

Zamiast mówić „nie chcę być biedny” powiedz „JESTEM BOGATY” lub „MAM PIENIĄDZE”. Mów jestem, mam, tak jakby to już miało miejsce oraz bogaty – pozytywne słowo, które powtarzane z pełnym przekonaniem, wiarą i pewnością da efekt, który niebywale Cię zaskoczy!

Niedokładne sprecyzowanie ‘żądania’, jak już wyżej opisałam, może dać odwrotny, niepożądany skutek, dlatego można również, co jest bardzo wskazane, powtarzać słowo BOGACTWO lub BOGACTWO-SUKCES, tylko pamiętaj – potrzebne jest do tego pełne przekonanie i wiara! To bezpieczna i prosta forma, którą podświadomość odbierze i przetworzy szybciej niż rozwinięte, pełne szczegółów pragnienie. Jak wiadomo, najprostsza metoda jest zawsze zrozumiała i najłatwiejsza.

‘Kobieta’  narzekała, rozpaczała, wmawiając sobie, że nie ma, trzymając jeszcze w dłoniach pieniądze. Myślała negatywnie, prowokując, wręcz zapraszając podświadomość, aby wykonała zadanie. Mogła przecież uśmiechnąć się i pomyśleć jak tu znaleźć alternatywy, jak doszukać się i co zrobić, żeby znaleźć źródło dodatkowych dochodów. Gdyby kobieta znała potęgę podświadomości, po prostu poprosiłaby ją o pomoc!

I tak robi znaczna część społeczeństwa, rozpaczając, że nie mają, gdy w międzyczasie spod nosa ucieka im tyle dobrych opcji dodatkowego zarobku. Piszę akurat o pieniądzach, bo to obecnie główny problem, często poruszany temat wśród Polaków w naszym teraźniejszym kryzysie. Trzeba tylko ruszyć głową, przestawić tryb na pozytywne myślenie i zacząć ‘terapię’, która uleczy przerażone umysły pesymistów, uleczy każdego głęboko wierzącego w zmianę swego losu człowieka.

Ludzie lubią narzekać i użalać się nad swoim losem, powtarzają w kółko, że „tamten ma lepiej”, a co gorsze, często też szkodząc drugiej osobie, aby nie miała lepiej niż on… Zamiast wziąć sprawy w swoje ręce! Lubią po prostu wejść buciorami w cudze życie – przecież to jest łatwiejsze niż praca nad samym sobą! Ale to już innym temat, temat rzeka. Co prawda, ma to związek z podświadomością i to znacząco duży, ale nie mnie w sumie oceniać kto, co, jak, z kim… :-) Skupmy się na pozytywach!

 

„Cała moc pochodzi z wnętrza”

---

Agnes

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Odejść jest łatwiej niż żyć

Autorem artykułu jest Krzysztof Dmowski


Czasem pojawia się problem, który ciężko jest rozwiązać. Wtedy pojawia się zwątpienie chęć odwrotu, a ideały przestają mieć znaczenie. I mam wtedy wybór: wycofać się lub podjąć walkę. Dlaczego częściej wtedy wybieramy odejście w cień?

 

Jeżeli posiadasz wartościowy przedmiot musisz o niego dbać podobnie, jeżeli znalazłeś wartościową osobę, to musisz o nią dbać, bo wartościowe osoby trafiają się rzadko.

Gdy jednak stajemy przed poważnym problemem czy dotyczy on związku, czy też problemów życiowych najczęściej robimy krok do tyłu zamiast stawić czoło problemowi. Dlaczego tak się dzieje i gdzie jest przyczyna takiego zachowania? Chyba nikt nie potrafi odpowiedzieć trafnie na to pytanie.

Szukając jednak racjonalnej odpowiedzi można uznać tu jakieś lęki z przeszłości, zadane rany, które odżywają za każdym razem, gdy znów podobne zdarzenie nas dotyka i… wówczas odchodzimy, bo tak jest najłatwiej. Podjecie wszelkiej walki zawsze jest trudniejsze, nawet jeżeli dotyczy walki o rzeczy, które są dla nas bardzo ważne. Gdy nauczymy się tego rodzaju zachowania za każdym razem będziemy tak postępować uznając takie zachowanie za najbardziej racjonalne i tak już zostaje na zawsze.

Gdy już potrafimy się tylko cofać i nie bronimy słusznych spraw, bo tego się już nauczyliśmy trudno potem się cofnąć i nauczyć bronić rzeczy słusznych. Szczególnie wtedy, gdy ktoś nauczył się wykorzystywać właśnie takie nasze zachowania i potrafi za pomocą odpowiednich środków nimi sterować.

Często trudno jest odwrócić już zaistniałą sytuację. Wręcz jest to zupełnie niemożliwe, a do tego dochodzi wiele rzeczy, które również z tym mają ścisły związek. Głupie podszepty ludzi, którzy niewiele wiedzą o danej sprawie może wprowadzić jedynie mętlik w naszej głowie i sprawić, że podejmiemy kolejną błędną decyzję.

Mało jest osób, które potrafią słuchać własnej intuicji. Intuicja nigdy nie myli, tylko trzeba rozpoznać właściwą jej poradę. Podobno to co uzyskujemy dzięki intuicji płynie prosto z serca, a serce powstało o wiele wcześniej niż umysł.

 Każdy z nas, kto właściwie nauczy się słuchać głosu intuicji nigdy więcej nie będzie musiał cofać się wstecz. Zawsze będzie potrafił podejmować trafne decyzje i każde jego postępowanie będzie słuszne. Za każdym razem, gdy pojawi się problem śmiało podąży przed siebie ufny w przyszłość.

 

---

Krzysztof Dmowski
http://www.kdpowiesci.republika.pl/

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 28 maja 2012


Wracajmy do Przykazań

Autorem artykułu jest Defoe


We współczesnym laickim świecie coraz częściej szukamy punktu odniesienia, etycznego kanonu dla codziennych działań, zapominając, że kanon taki wynieśliśmy z chrześcijańskiego wychowania.

Wychowano nas w tej strefie kulturowej na Dekalogu i przykazaniach miłości. Wpojono nam te zasady, pobudowano nasze osobowości na ich fundamencie. Świat wokół pędzi przed siebie, nic więc dziwnego, że tracimy niekiedy kierunek, gubimy busolę, zapominając o tym, że jest ona w nas wraz z Bogiem i jego zasadami. Znajdują one uniwersalne zastosowanie we wszystkich sytuacjach, chociaż niekiedy oczarowani nowoczesnością szukamy “lepszych” rozwiązań w laickich systemach prawnych, w nadopiekuńczym państwie, w bożkach powstałych ze strachu przed osamotnieniem. Dekalog – natomiast – wystarczy. Jest on niezawodną busolą, która zawsze wskaże nam kierunek, niezależnie od politycznych zawirowań, uczuciowych wstrząsów, samotności w tłumie.

Dekalog reguluje nasz zobowiązania wobec Boga poprzez zobowiązania wobec innych ludzi, w Dekalogu więc uwidocznia się najwyższa prawda, iż Boga doznajemy dzięki życiu z innymi i że nasze uczynki wobec bliźnich stają się dla Boga miarą naszego oddania. Klamrą Dekalogu staje się przykazanie miłości, które filtruje wszystkie poszczególne zasady w nadrzędnej wskazówce: nie możesz żyć z innymi nie kochając ich, a Boga nie zaznasz samotnie, bez innych. Miłość staje się nadrzędnym uzasadnieniem naszego istnienia, które jest możliwe tylko w świecie innych ludzi.

Dekalog zwięźle opisuje wszystkie etyczne sytuacje życia człowieczego i nie wymaga wcale uzupełnień w postaci szczegółowych ustaw, jakimi zarzucają nas laickie systemy prawne. W istocie pęd do opisania w ustawach życia świadczy o samotności autorów prawa, którzy odchodząc od prostoty Dekalogu odchodzą od Boga. Powrót więc do Dziesięciu Przekazań jest powrotem do wiary.

---

Fatima - atranspl ltd

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Miłość jako moc stwórcza wszechświata

Autorem artykułu jest Danuta Wachowska


Strach odchodzi z naszej pięknej Ziemi, aby na to miejsce wpłynęła miłość od Stwórcy wszechświata. Warto pomóc tej miłości się rozprzestrzeniać w kosmosie i naszych rodzinach.

 

Miłość jako moc stwórcza

Gdy dwa serca połączymy, to powstanie płomień miłości, który jest w stanie tworzyć i czynić wielkie dzieła. W tym zespoleniu jest korekta i dyscyplina, aby nie doszło do rozprężenia energii miłości i jej wycieku na zewnątrz. Dlatego zakochane pary bardzo łatwo ulegają wzajemnym wpływom.

Jest to dobra cecha, która buduje nowy wzorzec  związku jedności  dwóch serc. W miłości nie może być oskarżeń czy karania, gdyż to świadczy o rozprężeniu wzajemnych relacji i spojrzeniu na drugiego człowieka z pozycji osądu, a nie jednego celu. Rozproszenie osłabia, a skupienie wzmacnia.

Osąd i niskie emocje, jak: nienawiść, zazdrość, niechęć, uraza, pożądanie czy chciwość, niszczą strukturę każdego związku. To wrogowie miłości. Natomiast miłość wypływająca z wnętrza  człowieka jest bezpośrednim łącznikiem z boską miłością. Dlatego taka miłość bez pożądania jest zasadą twórczą wszechświata. Bóg tylko tworzy swoje dzieła poprzez ludzkie serca.

Tam, gdzie istnieje miłość między partnerami, przychodzą na świat dzieci. Jeśli nie ma miłości w związku, dzieci przyjść nie mogą do rodziny, gdyż jest to wbrew stwórczej zasadzie wszechświata. Dzieci są pierwszym, naturalnym dziełem twórczej miłości.

Następnym etapem twórczości są dzieła rąk ludzkich, przez które przepływa stwórcza miłość Boga. Żadna twórczość nie może przyjść do nas z zewnątrz, jedynie może wypływać przez nas od Stwórcy.

To samo dzieje się z dobrem, które rozprzestrzenia się z wnętrza na zewnętrzny, widzialny świat. Ludzie, którzy mają kontakty ze swoim wewnętrznym światem poprzez medytację czy modlitwę, łatwiej osiągają  spokojne życie.

Spokój to dobro, które wypływa z charakteru człowieka. To dobro pozwala wytrwać w najtrudniejszych  sytuacjach. Zazwyczaj jest tak, że ludzie dobrzy są krzywdzeni, ponieważ nie bronią się i nie atakują jak inni.

Prawo miłości powoduje, że osoba krzywdzona w rzeczywistości jest błogosławiona, gdy nie reaguje agresywnie. Jest taka mądrość, że: „niesprawiedliwość, jakiej dokonuję wobec innych, czynię wobec siebie i ona wraca do mnie”. Takie są prawa miłości.

W obecnym czasie żyją ludzie pełni miłości i dobroci, których zło nie dotyka. Ono się tylko od nich odbija i wraca do nadawcy. Tak żyje słynna Anastazja oraz wiele innych mało znanych ludzi, których miłość jest tak wielka, że potrafi być tarczą ochronną.

W tym aspekcie przejawia się jeszcze wyższa zasada stwórcza Boga, którego nic dotknąć nie zdoła. Nikt Boga zabić nie może! Żadnej krzywdy uczynić też Bogu nie zdoła. Światło miłości jest w stanie odepchnąć wszelką ciemność.

Dobra cecha w człowieku to aktywność Boga w nim. To sam Stwórca chroni go i stwarza wszelkie dobra dla takiego człowieka. Przepływ boskiej miłości poznajemy po tym, że ona służy innym ludziom, nie tylko wyłącznie sobie.
Każda twórczość wynikająca z boskiej miłości – jest służeniem innym ludziom.
Zasada odtwórcza – jest służeniem sobie.

Moc miłości w człowieku, to przejaw MOCY Boga  w nim. Tej mocy nie da się kupić ani samemu stworzyć. Ta moc jedynie może się przebić przez serce i wypłynąć na zewnątrz. Wszystko co wpływa do nas, pochodzi z zewnątrz i jest zasadą odtwórczą, służącą sobie.

Gdyby na świecie było więcej ludzi dobrych o otwartych sercach dla innych, to moc miłości stworzyłaby inny, lepszy świat niż obecny. Dlatego też co chwilę oferowane są zbiorowe medytacje, aby wzmocnić potęgę miłości na Ziemi. W ten sposób możemy stworzyć lepsze warunki do życia na planecie dla wszystkich ludzi, a nie tylko dla 1% światowej władzy.

Władza żyje tylko dla siebie  i w ogóle nie troszczy się ani nie dzieli z innymi! Widać teraz, jak stara władza we wszystkich hierarchiach upada. Konflikt pomiędzy samą władzą zaczyna rozwalać stare struktury od środka. Tak dzieje się w światowej polityce i religii.

Ostatnie doniesienia z Watykanu o zdradzie długoletniego kamerdynera papieży  świadczą, że ta struktura zaczyna się rozpadać. Nie było w niej miłości, a jedynie zastraszanie ludzi Bogiem i piekłem. 

Wszystko, co jest zbudowane na lęku i zastraszaniu ludzi, musi w obecnym czasie odejść. To energia rozpadu i śmierci!
„Miłość buduje a niezgoda rujnuje” – tak brzmią słowa mądrej przypowieści.

To, co oparte na strachu, musi być zastąpione nową strukturą, pełną miłości i współpracy. Boska zasada stwórcza wypełnia naszą planetę i przeciwnicy miłości odchodzą z wielkim hukiem.

Stwórcy nowego, dobrego świata wypełnionego miłością boską, zajmą już niebawem wakaty po starej strukturze władzy. Siły ciemności muszą odejść, aby zrobić miejsce dla światła i miłości. Nikt już dłużej nie będzie nas straszył Bogiem i piekłem, bo taki bóg nie istnieje ze swoim piekłem!

Jest tylko miłość, która tworzy dobro dla wszystkich i ona zastąpi stary świat i stworzy nowy, na innych zasadach. Pomóżmy przyjść miłości poprzez wysyłanie własnej ze swojego wnętrza w czasie medytacji czy czystej modlitwy. Pomocne mogą być słowa afirmacji: „Jam jest spokój i miłość wewnątrz mnie” – powtarzane jak najczęściej i z miłością.

---

Danuta Wachowska www.danuta.stronawww.eu

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

niedziela, 27 maja 2012


Autorytet Pisma Świętego.

Autorem artykułu jest Krzysztof Dmowski


Historie zapisane w Biblii dla wielu są alegorią obrazującą kluczowe prawdy religijne. Jak rzecz ma się naprawdę? Czy Biblię napisali ludzie natchnieni duchem bożym, czy Biblię spisano na rozkaz cesarza rzymskiego Konstantyna, który w 325 roku n.e. na Soborze Nicejskim Pierwszym założył Kościół Katolicki? A może jest inna opcja?

 

Niemalże wszystkie nauki Kościoła Katolickiego zaprzeczają temu, co napisano w Biblii. Pismo Święte zaczyna się od zarzucenia kłamstwa Bogu, przez jednego z jego synów, anioła Lucyfera. Tenże anioł poddaje kwestii spornej wiarę człowieka w Boga i od tego czasu nosi dwa imiona:  Szatan — oskarżyciel (hebrajski), Diabeł — przeciwnik (arabski). Dusza — człowiek umiera i giną wszystkie jego myśli (Psalm 146:4); biskup ma być mężem jednej żony, trzeźwy, umiarkowany (1Tm:3,2); Nie gromadźcie skarbów na ziemi (Mt 6:19-21); dziesięcioro przykazań (Wj 20). Pal, czy krzyż? Tu też jest wiele wątpliwości bo badania historyków dowodzą — czemu kościół nie potrafi zaprzeczyć, że w owym czasie przybijano ludzi do pala. W Biblii Katolickiej znajdujemy zapis: „Mówię tobie, dzisiaj będziesz ze mną w raju” (Łk 23:43) — ta obietnica wychodzi na kłamstwo, bo Jezus jeszcze wiele dni spędził na ziemi, zanim sam do raju trafił. Poprawny tekst brzmi tak: „Mówię tobie dzisiaj, będziesz ze mną w raju”. Kościół na siłę usiłował udowodnić, że każdy umierający trafia tuż po śmierci (natychmiast) do nieba albo do piekła. Nie ma znowu w Biblii stwierdzenia piekło, jako stan płacenia za grzechy — za grzechy ludzi zapłacił Jezus swoją śmiercią. Jak długie włosy dla kobiety są chwałą, tak długie włosy dla mężczyzny są hańbą (1Ko 11); Spowiedź — spowiadajcie się jedni drugim (Jak 5:16). Czyli można rozumieć: rozmawiajcie ze sobą. Składanie ofiar za grzechy — Jezus oddając swoje życie za ludzi zapłacił wszelką ofiarę i od tej chwili według Boga składanie ofiar miało zostać zakończone.

Jeśli weźmiemy pod uwagę tłumaczenia i losy Biblii możemy zrozumieć, jak bardzo została zmieniona podczas wielokrotnego przepisywania. Ciekawostką jest to, że kiedy weźmiemy do ręki drugie i trzecie wydanie Biblii Tysiąclecia mamy namacalny dowód manipulacji. W stopce redakcyjnej drugiego wydania jest napisane, że autorzy tłumaczenia, czy też redaktorzy, zostawiają imię własne Boga — Jahwe. W trzecim wydaniu Biblii Tysiąclecia takiego zapisu już nie ma i w wielu miejscach usunięto imię Boga zastępując je słowem „Pan”. Jaka moc daje im takie prawo, skoro Bóg według Biblii ze swojego imienia był dumny, a każda postać biblijna nosiła imię w formie czasownika? Między innymi anioł Michał — pierwszy i jedyny stworzony przez Boga, nazywany: Słowo, prowadził Izraelitów do Ziemi Obiecanej jako obłok za dnia i jako płomień w nocy, na ziemię przyszedł jako Jezus.

Podczas stworzenia Kościoła Katolickiego cesarz rzymski Konstantyn umieścił w Biblii cztery z kilkudziesięciu ewangelii, odrzucając między innymi Ewangelię Marii Magdaleny.

I zostaje najważniejsza kwestia. Bóg jest miłością. Czy miłość może żądać postępowania oko za oko? Takie postępowanie zaprzeczałoby miłości. W rozumieniu tego stwierdzenia może pomóc osoba Jezusa, który przybywając na Ziemię zmienił prawo — wypełnił je. Od tej chwili ludzie, którzy wcześniej byli grzeszni (mogli się wzajemnie zabijać), bez nadziei na zmartwychwstanie, dostali możliwość życia wiecznego i zamiast się zabijać mieli się wzajemnie miłować.

Kain i Abel — którymi z kolei byli dziećmi Adama i Ewy, skoro już wtedy Kain miał zamieszkać pośród żyjących ludów? Ile czasu Adam i Ewa żyli w Edenie? Adam miał nie dożyć dnia — u Jehowy jeden dzień jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat, jak jeden dzień (2Pt 3:8) — Adam żył przeszło siedemset lat, czy zatem Ewa rodziła jedno dziecko rocznie?

Naukowcy twierdzą, że wszystkie historie zawarte w Biblii zostały zebrane i spisane przez grupę pisarzy w pierwszym tysiącleciu przed Chrystusem i ta opcja zdaje się być najbardziej wiarygodną. W efekcie przeprowadzonych badań właśnie na podstawie istniejących ogrodów na ziemi napisano o ogrodzie Eden.

Innego rodzaju działaniem jest skuteczność modlitwy. W Biblii nie pokazuje się jak się skutecznie modlić, natomiast wyznawcy wschodnich religii tę sztukę opanowali do perfekcji wcale tego nie ukrywając. Dopiero w Ewangelii Jezus naucza: „wyobraźcie sobie, że to już otrzymaliście”. To jest właśnie sposób modlitwy oparty na religiach wschodu. Z drugiej strony Koran opiera się na Torze, a Tora to pięć z sześciu ksiąg biblijnych pisanych przez Mojżesza.

Niezależnie od autora Pisma Świętego wiele przekazanych w nim intencji ma swoją słuszność, wielkie różnice pomiędzy Starym i Nowym Testamentem, nazywanym Pimami Greckimi, ukazują znaczącą różnicę. Współczesne nauki zdają się potwierdzać niesamowitą moc miłości, czy wyobraźni. Miłość nikogo nie krzywdzi, a wyobrażając sobie coś, czego nie ma jako fakt, uruchamiamy wielkie prawo przyciągania.

 

---

Krzysztof Dmowski
http://www.kdpowiesci.republika.pl/

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

sobota, 26 maja 2012


Afirmacje - jak można odmienić swoje życie

Autorem artykułu jest Krzysztof Dmowski


Podobno przez głowę każdego człowieka przebiega codziennie sześćdziesiąt tysięcy myśli, każda z tych myśli jest ważna — każda z tych myśli jest afirmacją.

 

O samej podświadomości i jej zasadach działania powstało wiele książek i materiałów pisanych przez zagranicznych autorów, dlatego nie będę tu tego tematu poruszał. Poniższy materiał napisałem w oparciu o wiedzę z książek Louise L. Hay, Josepha Murphy, Bena Sweetlanda, Osho, oraz materiał Bożeny Figarskiej.

Według Louise L. Hay przez cały dzień w umyśle każdego człowieka przebiega sześćdziesiąt tysięcy myśli. Każda z nich jest afirmacją. Człowiek, czy tego chce, czy nie przyciąga przez cały czas to, o czym myśli. Zawsze negatywne rzeczy przychodzą szybciej i łatwiej. Na pozytywne trzeba trochę poczekać. I nie wolno niczego odkładać na później. Nasza podświadomość zna tylko to co przedstawimy jej w formie obrazów, nie widzi naszymi oczyma i nie słyszy naszymi uszami.

„Znaczy, każdy swe obowiązki musi wykonywać porządnie. Ci, którzy nie wykonują ich jak mogą najlepiej — to znaczy na ile ich stać fizycznie i duchowo — niszczą samych siebie” (Mamert Stankiewicz).

Czasem ktoś mówi: „afirmacje nie działają” — oczywiście to stwierdzenie już jest afirmacja. Jednak zostało udowodnione, że nasza podświadomość, która odpowiada za stan w jakim jesteśmy tu i teraz, nie rozumie stwierdzeń zawierających słowo: „nie”.

Przykład:

„nie zapomnij” — podświadomość musi wejść w ten stan, żeby wiedziała czego ma nie robić. Zatem przyjmuje bezpośredni rozkaz: „zapomnij”.

„nie denerwuj się” — jak wyżej.

I właściwymi stwierdzeniami tu są: „pamiętaj”, „uspokój się”.

Podobnie jest z określeniem czasu: „będę bogaty”, „będę szczęśliwy” — to bliżej nieokreślony czas — Nigdy nie będziesz!

Właściwym stwierdzeniem jest: „jestem bogaty”, jestem szczęśliwy”.

Mówienie do siebie: „jestem szczęśliwy” jest afirmacją, ale czy jest dobrą? Afirmacja powinna brzmieć przekonująco:

„Ja (twoje imię) jestem szczęśliwy” — też dobrze, ale mało przekonująco.

Natomiast o wiele lepiej jest powiedzieć do siebie:

„Ja (twoje imię) widzę siebie, jako osobę szczęśliwą, radosną i dobrze się z tym czuje” — w tym momencie „widzimy” siebie, jako osobę szczęśliwą i dodatkowo: „dobrze się z tym czujemy”. W ten sposób pobudzamy więcej zmysłów. Stwarzamy emocje, a myślenie o czymś z emocjami przyspiesza osiągnięcie tego, czego oczekujemy. I tak samo jest w przpadku rzeczy pożądanych jak i rzeczy niechcianych.

Dlaczego afirmacje nie działają? Może na głos powtarzasz zdanie: „Mój dobrobyt rośnie”, ale natychmiast po cichu: „Co za głupota”! Wiem, że to nie działa. Jak sądzisz, która z tych afirmacji wygra? Oczywiście negatywna, gdyż stanowi element ugruntowanego, zwyczajowego sposobu patrzenia na świat. Inni wypowiadają afirmacje jeden raz w ciągu dnia, a przez resztę czasu oddają się narzekaniu. Długo przyjdzie czekać na rezultaty afirmacji, jeżeli są praktykowane w taki sposób. Zawsze będą wygrywać afirmacje marudne, gdyż jest ich więcej i zwykle wypowiadane są bardzo emocjonalnie.

Dlaczego afirmacje nie działają? Tę kwestię poruszył Ben Sweetland w książce: „Bogać się, kiedy śpisz”:

 „Czy wierzy ksiądz, że wiara, jak mówi Biblia, może przenosić góry?”, zapytał pan domu.

„Tak, wierzę”, spokojnie odpowiedział proboszcz.

„W porządku, dziś pójdę spać z wiarą, że ta góra naprzeciw naszego domu do rana zniknie”, zadeklarowała głowa rodziny. Następnego zaś ranka ten człowiek skwapliwie wyjrzał przez okno, a widząc, że góra wciąż stoi na swoim miejscu, pogratulował sobie:

„Wiedziałem, że nie zniknie!”.

Powyższy przykład można przełożyć na zdobywanie fortuny. Jest taki obrazek z ikonografii wschodniej, gdzie  Twoje życie to zaprzęg konny: koń ciągnący wóz jest Twoimi emocjami. Wozem jest Twoje życie, natomiast woźnica to umysł. Koń pociągnie wóz bez woźnicy, ale wtedy nigdy nie osiągniesz obranego celu. Emocje nie mogą rządzić naszym życiem, bo od kierowania wozem jest woźnica, czyli nasz umysł, a nie emocje.

Pewien filozof Chiton z Lacedeonu powiedział: „Znaj siebie, a będziesz szczęśliwy!” Nie mylił się, bowiem wielu z nas nie docenia własnej wartości. Często ulegamy sugestiom innych ludzi i nie otrzymujemy tego, na co zasługujemy. Poznanie siebie jest istotną wartością, bo wtedy wiemy, na co nas stać. Chociaż ja już dziś proponuje abyś ze swojego osobistego słownika wymazał słowa: „nie mogę”, „niemożliwe”, „nie do zrobienia”. Zaś od siebie powiem: „Jeśli nie jesteś w stanie czegoś zmienić, musisz to zaakceptować”. To jak Ci się wiedzie w życiu zależy tylko od Ciebie. Kiedyś postępowałem podobnie i posłużę się przykładem:

Ja i mój kolega mieliśmy obaj stare, zdezelowane samochody. Obaj godzinami je naprawialiśmy, ale tylko mój samochód psuł się w drodze. Długo zastanawiałem się, dlaczego tak się dzieje, aż wreszcie znalazłem odpowiedź, a właściwie, to ów kolega mi jej udzielił. Zawsze woziłem ze sobą skrzynkę z narzędziami, alby mieć wszystko pod ręką, a kolega nie woził ze sobą nic, żadnego śrubokręta, ni kombinerek. Powiedział kiedyś do mnie: „Jeśli zabierasz narzędzia do naprawy samochodu, to jesteś przekonany, że on się popsuje, bo narzędzia będą ci potrzebne”. Istotnie, miał rację…

Jeśli przeklinasz swój samochód, bo jest za wolny lub wymaga ciągłych napraw, zawsze będziesz skazany tylko na zrujnowane pojazdy. W ten sposób niczego nie osiągniesz, bowiem sam się przed tym bronisz. Zapominasz, że ty decydujesz o tym, jak będzie wyglądało Twoje życie i zastanów się (to nic nie kosztuje), w jaki sposób możesz na nie wpływać. Pamiętaj, że organizm każdego człowieka jest zbudowany w doskonały sposób, ale są również rzeczy, które mają zły wpływ na jego funkcjonowanie. Do takich zaliczane są neuropeptydy, które wytwarza mózg w stanie złości i nerwów, czyli poprzez negatywne emocje, a neuropeptydy to związki chemiczne, które niszczą Twój organizm. Wystarczy, że zmienisz podejście do swojego świata i pokażesz ślepej podświadomości świat, jaki chcesz widzieć. Już dawno zostało udowodnione, że nad świadomością zwycięży podświadomość, a krótko mówiąc zawsze będzie tak jak to sobie wyobrazisz. Stanie się to w co uwierzy umysł. Tu posłużę się kolejnym przykładem:

Jeśli komuś coś się nie udaje, najpierw szuka rozwiązania w gusłach i przekleństwach; czasem myśli o samobójstwie lub o przestępstwie. Przyjrzyjmy się postaci nieżyjącego kapitana żeglugi wielkiej, a także pisarza, Karola Olgierda Borchardta. Najpierw, jako dziecko, zobaczył w książce obraz przedstawiający rufę żaglowca, a po sztenkielu wspinali się marynarze. Pod spodem widniał napis: „Jako ostatni wspiął się marynarz największego wzrostu”. Borchardt wówczas zapragnął zostać marynarzem i rozpoczął treningi, by być silnym i zręcznym. Po kilkunastu latach przypomniał sobie swoje marzenie, gdy po sztenkielu ostatni, wspinał się na rufę żaglowca „Lwów” — był marynarzem największego wzrostu. W latach powojennych został nauczycielem, bowiem władze komunistyczne odebrały mu prawo do pływania. Ale cieszył się ze swojego życia. Był zadowolony z widoku za oknem, mieszkał skromnie w kamienicy Orion na poddaszu i mawiał, że mieszka w siódmym niebie, bo cóż jest nad Orionem? Tylko siódme niebo. I gdyby narzekał na swoje życie nie byłby nauczycielem szanowanym i lubianym.

Powyżej opisana sprawa to tylko jeden z przykładów postępowania, które sami na siebie sprowadzamy. Mówiąc np.: „Jestem jeszcze kawalerem”, będziemy nim całe życie, bo mówimy sobie sami, że w tym stanie jest nam dobrze.

Afirmacją są również słowa piosenki. Anna Jantar śpiewała: „Nic nie może przecież wiecznie trwać, co zesłał los trzeba będzie stracić” — oto przykład najbardziej niekorzystnej afirmacji, jakiej można użyć. Te słowa, gdy je śpiewamy, powtarzamy, będą przyczyną rozpadu naszego związku, zmiany życia na gorsze.

Kolejną złą afirmacją są słowa innej piosenki zespołu Masters „Podróż do gwiazd”: „Nic tak nie boli jak ust twych brak — afirmacje powinny być radosne i wesołe. Przykład: „Jestem radosny, gdy jesteś obok”. Sabotujemy tu swoje wysiłki i zamiast cieszyć się z obecności partnera przywołujemy stan, jak będziemy się czuli, gdy partnera nie będzie obok.

W piosence Stachurskiego „Zostańmy razem”: „Gdy cię nie ma czegoś mi brak, czuje pustkę i żal” — wpływa na nasz stan, że gdy nie ma partnera, to towarzyszy nam złe samopoczucie. Tu bardziej należy używać słów: „przy tobie jest mi dobrze”.

Miłość — jeśli nie będziesz kochać swojego pojazdu, komputera, zawsze się popsuje lub będzie zawodził. Jeśli zaś będziesz kochać swój samochód, chociażby był największą ruiną, to nigdy się nie zepsuje i zawsze będzie posłuszny — nie zepsuje się bez ostrzeżenia. Tak samo będzie w przypadku pracy. Jeśli choć raz powiesz sobie w myślach, że praca ci nie odpowiada, to już w tym momencie tak naprawdę porzuciłeś swoje zajęcie. A jeśli sobie powtarzasz i przekonany o tym rozpowiadasz innym, że pieniądze szczęścia nie dają — nigdy nie będziesz ich posiadał, bowiem twój umysł będzie bronił cię przed wszelkim złem. Podobnie jest w związku dwojga ludzi. Na początku (w czasie wzajemnego poznawania się) trwa gra, podczas której wciąż udajemy i czas pokazuje naszemu partnerowi jacy jesteśmy naprawdę. Wówczas jedna mała myśl może wszystko zepsuć. Każda wada partnera widziana jako zła, stanie się pierwszym szczeblem drabiny na drodze do rozstania. Każdy człowiek bez względu na to jak wygląda ma swoją wartość. Wygląd nie świadczy o tym, jakim się jest człowiekiem, bowiem życie stawia nas w różnych sytuacjach. Nie przywiązuj się do wyobrażenia, jakie masz o ludziach — i tak cię rozczarują (Ursula Steinbrinker).

Możesz zmienić swoje życie, bo Ci się to należy. Pokochaj to co robisz, swój dom, obecne życie, a nie zauważysz nawet kiedy wszystko diametralnie ulegnie zmianie. Nigdy nie mów: „nie dam rady”, bo wówczas niczemu nie podołasz. Przecież możesz osiągnąć wszystko i w życiu Ci się wiedzie jak nikomu innemu, musisz tylko to zobaczyć jako rzecz już osiągniętą, spełnioną.

Strach i lęk też nie jest dobry. Nikt nie osiągnie celu, jeśli ulęknie się choćby na chwilę i straci szansę, którą zesłał mu los. Lęk weźmie górę nad zamierzeniami i zwycięży, a przecież wcale tego nie chcemy! Silna wiara jest potrzebna na każdym kroku.

Spróbuj wejść na drogę przemiany poprzez afirmację. Afirmacja to każda myśl, która pojawia się w twoim umyśle, a także jest każdym słowem, które wypowiadasz. Słowem, które pomoże Ci w życiu coś zmienić lub coś nowego wprowadzić. Wcale o tym nie wiesz, jak wiele afirmacji stosujesz, wypowiedziami, myślami lub w czasie dialogu z przyjacielem. Twoje przekonania są jedynie zwyczajowymi wzorcami myślenia, które przyswoiłeś sobie jako dziecko. Wiele z nich wspaniale się sprawdza. Niektóre mogą jednak ograniczać twoją zdolność osiągnięcia tego, czego, jak mówisz, pragniesz. To, czego pragniesz, może bardzo różnić się od tego, na co uważasz, że zasługujesz. Powinieneś zwracać uwagę na swoje myśli, by móc zacząć eliminować te, wytwarzające takie doświadczenia, których nie chcesz w swoim życiu.

Każda skarga jest afirmacją, przywołaniem czegoś, czego, jak uważasz, nie chcesz w swoim życiu. Ilekroć unosisz się gniewem, potwierdzasz, że chcesz doświadczać więcej gniewu. Czując się ofiarą, potwierdzasz, że nadal chcesz czuć się ofiarą. Jeśli masz poczucie, że życie nie oferuje ci tego, czego chcesz od świata, jest pewne, że nigdy nie otrzymasz dobrodziejstw, które daje ono innym — nigdy, dopóty nie zmienisz swojego sposobu myślenia i mówienia.

Z tego, że myślisz tak, jak myślisz, nie wynika, że jesteś złym człowiekiem. Po prostu nigdy nie dowiedziałeś się, jak myśleć i mówić lepiej. Na całym świecie ludzie dopiero teraz zaczynają się uczyć, że nasze myśli są twórcami naszych doświadczeń. Twoi rodzice prawdopodobnie tego nie wiedzieli, toteż nie mogli ci tego przekazać. Nauczyli cię patrzeć na życie tak, jak ich samych nauczyli ich rodzice. Nie ma tu winnych. Nadszedł jednak czas, byśmy wszyscy się obudzili i zaczęli świadomie kształtować swoje życie tak, by podobało się nam i nas wspierało. Możesz to zrobić ty.

Kiedyś w skutek wypadku z otwartym złamaniem palca znalazłem się w szpitalu. Na sali wraz ze mną leżało kilku ludzi w różnym wieku. Byli poważni, smutni. Moja obecność i to jaki jestem natychmiast wprowadziła luźną atmosferę. Oto jeden z tekstów jakimi się wówczas posługiwałem:

„Gdyby było lepiej już bym chyba nie wytrzymał”! "Krzysztof masz dzisiaj dwie możliwości:  możesz mieć dobry humor albo możesz mieć zły humor. Ty sam wybierasz jak zareagujesz na daną sytuację. Ty wybierasz, jaki wpływ mają ludzie na twoje samopoczucie. To ty wybierasz bycie w dobrym albo złym humorze. Mówiąc krótko - to twój wybór, jak wygląda twoje życie". Dlatego moja obecność na sali szpitalnej sprawiła, że ludzie mający złamane kończyny, palce i inne dolegliwości zapomnieli o nich choć na chwilę, a potem zaakceptowali. Wspólnie śmieliśmy się z naszych dolegliwości i na wesoło szukaliśmy możliwości co można robić z ręką w gipsie.

Deklarowanie afirmacji jest ważnym czynnikiem, ale też musisz być konsekwentny do wypowiadanych słów, bo marzenia się spełniają, a niesprecyzowane przynoszą dużo szkody. Działania za dnia i w nocy są niezwykle istotnie w osiąganiu tego, co właśnie sobie afirmujemy. Aby afirmacje mogły przynosić korzyści trzeba pozwolić im się rozwijać — podobnie jak ziarnko zasadzone w ziemi. Najpierw powstaje myśl, która przeradza się w pragnienie — podświadomość zaczyna je realizować. Twoja myśl jest potężną dawką energii, która wdziera się do Wszechświata. Dostaniesz to czego chcesz, ale czy to co dostaniesz będzie tym, czego pragnąłeś? W pracy z afirmacjami należy dokładnie określać szczegóły.

Wszelkie lęki i obawy, czy niepokoje opóźniają tylko proces oczekiwania. Opóźnienie w otrzymaniu upragnionej rzeczy może sprawić jedynie obecność w twojej osobowości jakiejś cząstki, która nie wierzy, że na to zasługujesz. A może przekonania w Tobie górują nad afirmacjami?

„Moje dochody rosną” — to powtarzana stale myśl, a nie dzieje się tak, zapewne żywisz zadawnione, głęboko zakorzenione przekonania, że nie zasługujesz na powodzenie. Może Twoja rodzina ma silne negatywne przekonania na temat pieniędzy, a w tobie wciąż jest jakaś cząstka, która akceptuje te poglądy.

We wczesnym dzieciństwie jesteśmy tak posłuszni, że chętnie akceptujemy przekonania rodziców na temat świata, potem zaś funkcjonujemy zgodnie z nimi przez resztę swego życia... dopóki nie postanowimy się im przyjrzeć i je zanalizować.

Przypomnij sobie z dzieciństwa, czy rodzice mawiali: „Pieniądze z trudem przychodzą, ciężko jest zarobić pieniądze?” Jeżeli tak było, to tkwi w Tobie nadal. Heterosugestia to też ważny czynnik tak pozytywny jak i negatywny. Podświadomość lubi opierać się na wzorcach, ludziach w których widzi autorytety.

Jeżeli twoim problemem jest np. stan finansów, weź dużą kartę papieru i wypisz wszystko, co w twojej rodzinie mówiło się o pieniądzach, kiedy byłeś dzieckiem. Jeśli natrafisz na jakieś negatywne stwierdzenia (pamiętaj, że wszystkie one były afirmacjami dla członków twojej rodziny), Twoim zadaniem będzie zmiana tych negatywnych przekonań na pozytywne. Wyswobodź się z tyranii negatywnych afirmacji swoich rodziców, a otworzysz się na obfity strumień dobra we wszystkich obszarach swego życia.

Jeżeli sobie z tym wszystkim poradzisz zauważysz nagle, jak bardzo życie może być ciekawe i inspirujące, a Ty możesz się nim cieszyć, bo zostałeś stworzony do cieszenia się z życia.

Długo można zadawać przeróżne pytania, bo gdy pojawiła się „Potęga Podświadomości” Josepha Mruphy, zmieniła życie wielu ludzi. Porady w niej zawarte były wystarczające, aby można było odmienić własne życie. Jedyna siła, która może zaszkodzić mojemu światu, to moje własne myśli.

Afirmacje można wciąż tworzyć, ale trzeba pamiętać jak ważny jest sposób ich tworzenia. Działania ze słowem „nie” mogą nas wyprowadzić w pole. Zatem jak wspomniałem nie powinno się używać słów, które nawiązują do braku, do spłaty, do długu, do poczucia pustki, do zmartwień. Afirmacje muszą być wesołe i pozytywne:

—  z każdym oddechem staje się zdrowszy i zdrowszy.

— każdego dnia jest mi lepiej, lepiej i lepiej.

— wysyłam wszystkim myśli pełne pocieszenia i wiem, że wracają one do mnie.

— ja jestem jedyną osobą, która może myśleć w moim umyśle.

— zawsze wszystko robię najlepiej, a moje intencje zawsze są słuszne.

— akceptuje dla siebie tę właśnie rzecz.

— kocham siebie, jestem wartościowy, zasługuje na to co najlepsze, wolno mi być spełnionym.

— moje myśli kreują mój świat.

— bardzo (tego) pragnę, ale już się tym zajęto.

— wszystko co potrzebuje wiedzieć będzie mi ujawnione.

— życie jest radością, życie mnie wspiera.

— kocham i jestem kochany.

— kładę się do snu z poczuciem bezpieczeństwa.

— jestem bezpieczny w czasie snu.

— budzę sie z poczuciem bezpieczeństwa.

Napisano na podstawie książek autorstwa: Luise L Hay, Joseph Murphy, Bena Sweetlanda.

 

---

Krzysztof Dmowski
http://www.kdpowiesci.republika.pl/

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Oczyszczenie i twórczy spokój ducha

Autorem artykułu jest Michał Rusnarczyk


Znalazłem opis niezwykle oczyszczającego doświadczenia sprzed około 2 miesięcy. Ostatnio w związku z ogromem pracy nad powstającym biznesem technika ta szczególnie się przydaje. Jest w tym tekście coś bardzo ważnego, o czym często zapominam, a jest to naprawdę szczególny rodzaj MOCY.

twórczy spokój

Można i powinno się stosować tą technikę nie tylko wtedy, gdy pojawia się problem. Dlatego właśnie chcę podarować ją Wam.

Zanim przytoczę ten tekst chcę wspomnieć, że dni tzw. słabsze praktycznie zniknęły z mojego życia, odkąd zacząłem świadomą pracę nad moimi pragnieniami. Śródtytuły dodane zostały później. Zaczynamy:

 

Najpierw frustracja

Dziś miało miejsce coś pięknego i ważnego. Gdy, jak zdarzało mi się często, z rozżaleniem położyłem się by odpocząć, myśli biegały mi po głowie i już wtedy podświadomie przeczuwałem, co nastąpi.

Cały dzień pracowałem i jak zwykle czułem, że mogłem zrobić więcej. Niebezpiecznie zadręczałem się tą myślą. Pomimo tego zaszczepiłem w sobie ideę, że będzie pięknie. Zasiałem mikroskopijne ziarenko, pomimo silnego ucisku stresu w brzuchu.

 

Odczułem zmianę

Zauważyłem, że nie doceniam tego, co zrobiłem dzisiaj. Przypomniałem sobie coś, a może inaczej: to COŚ we mnie drgnęło. Małe myśli, strzępki pewnej techniki, a może fragmenty ogromnej idei zebranej zewsząd, choć nie do końca wiedziałem skąd. To intuicja podpowiadała mi rozwiązanie w zgodzie z moją intencją.

 

Wdzięczność

Zacząłem wymieniać wszystkie rzeczy i zdarzenia, za które dziękowałem. Rosła we mnie wdzięczność, dziękowałem dosłownie za wszystko, również za to, co zdołałem zrobić dzisiaj. W pełni doceniłem to, co się stało. Zrozumiałem po raz kolejny, że nie muszę. Powiedziałem do siebie: zrobiłeś dziś dość, możesz zrelaksować się i odpocząć. Nie o to chodzi, by wymuszać i wyciskać z siebie te dzieła. Ty masz to kochać i wiem, że kochasz to. Ale teraz byłoby to wymuszone. Najpierw uspokój się i oczyść siebie, potem pracuj. Oto prawdziwe znaczenie pasji.

 

Kocham Cię

Działo się coś jeszcze, choć nie wiem jak to opisać. Być może zrobię to wprost. Nie pamiętam, w którym momencie przeszedłem od dziękowania do wymieniania rzeczy, ludzi i sytuacji, które kocham. Czułem się lekko, czułem się pełny, wymieniłem wszystkich ludzi, którzy przychodzili mi na myśl. Nawet tych, do których czułem otwartą niechęć, a zwłaszcza do tych! Jeśli wciąż czułem jakikolwiek niepokój związany z nimi kierowałem słowa Kocham Cię do nich kilkukrotnie, aż się nie oczyściłem, nie czułem już żadnego oporu. Znalazłem również słowa miłości i wdzięczności dla siebie.

 

Skąd to się wzięło?

Coś mi świta, że podobne metody stosuje się w buddyzmie (jak sobie przypomnę konkretniej to dam znać), znana mi jest również metoda The Work od Byron Katie. Nie będę jej przytaczać (szukajcie a znajdziecie), wspomnę tylko, że ma dużo wspólnego ze słowami OSHO, na które trafiłem później:

Co zatem robić? Pierwszy, podstawowy krok to akceptacja siebie samego, takiego, jakim jesteś… Odrzuć tradycję, która doprowadziła niemal cały świat do szaleństwa. Spójrz do wewnątrz i odrzuć wszystko, co zostało ci narzucone; wszystko, co powoduje twój wstyd. Musisz zaakceptować swoją naturę, taką, jaka jest, a nie taką, jaka „powinna być”. Nie nauczam żadnych „powinienem/nie powinienem”. Wszystkie „powinienem/nie powinienem” to przyczyna choroby ludzkiego umysłu. Odrzuć wszystkie powinności bycia kimś ważnym, pobożnym, respektowanym… Nie ma nic piękniejszego od bycia prostym i zwyczajnym, od bycia po prostu sobą. Możesz wyrażać siebie autentycznie i szczerze – stajesz się otwarty…

 

Mistyczny cud

Tą otwartość, swobodę i totalność, a przede wszystkim oczyszczenie dostajemy właśnie w akcie wybaczania i akceptacji. Wybaczmy zarówno światu jak i sobie, bo zawsze działa to w dwie strony. Żal do świata istnieje w nas samych.

To wspaniała technika oczyszczenia, potrzebna zanim zaczniemy tworzyć na najwyższym poziomie i w największej głębi. Wiem, że to powinno to stać się moim nawykiem, za każdym razem, gdy zaobserwuję w sobie coś złego.

Zwłaszcza podczas Świąt polecam skorzystać z tej potężnej techniki oczyszczenia siebie, zbudowania spokoju ducha, jeśli wciąż jeszcze czujesz wewnątrz jakieś napięcie. Spróbuj już dziś przed snem – zacznij od słów, stany przyjdą same. Dla tych, co wytrwali do samego końca postu dodam, że wewnętrzne oczyszczenie pozwala na osiągnięcie naszych celów w sposób wręcz mistyczny. Pomaga to zarówno tworzyć nasze życie jak i osiągnąć spełnienie. Potem wszystko dzieje się samo, a cuda, jakie przyszły do mnie następnego dnia (i to hurtem!), to już mój słodki sekret (;

Korzystaj zatem (;

---

+ Sprawdź inne artykuły z serii To co kochasz
Zapraszam na bloga: masatworcza.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Radość z Życia - Jak Ułożyć Sobie Życie?

Autorem artykułu jest Rafał Dudek


Ten miesiąc jest najpiękniejszym czasem mojego życia. Przeczytaj jak Ty też możesz ułożyć swoje życie, żeby czerpać z niego maximum radości. Poznasz sposób, który nie będzie miał dla Ciebie logicznego sensu, lecz będzie miał intuicyjny sens :-)

Ostatni miesiąc jest najpiękniejszym czasem mojego życia. Wszystko co robię napędzane jest pasją i inspiracją. Jeśli coś mnie nie kręci, nie mam na to ochoty, to tego nie robię.

Mógłbyś pomyśleć „Rafał, ty wariacie! Jeśli robisz tylko rzeczy, które Cię pasjonują, to kto zadba o wszystkie Twoje obowiązki i odpowiedzialności?”.trans

Otóż dziwnym trafem wszystko układa mi się w idealny sposób. Tworzę więcej tekstów i nagrań, niż kiedykolwiek wcześniej, więc moja kariera rozkwita. Spędzam zero czasu z ludźmi, na których nie mam ochoty i coraz więcej czasu z ludźmi, którzy bardzo mnie przyciągają.

Nawet swoje „nudne obowiązki” zaliczam w idealny sposób.  Już nie jeżdżę do sklepu, gdy muszę. Jeżdżę, bo mam ochotę na przejażdżkę rowerem. Nie sprzątam, bo muszę. Sprzątam, bo mam szczerą ochotę na przebywanie w czystym domu.

No ale co za różnica? I tak musisz sprzątać, i tak!

Jasne, żadna różnica. Poza tym, jak się czuję, gdy sprzątam. Pomyśl – jak się czujesz, gdy masz stos naczyń do umycia i totalnie Ci się nie chce? Okropnie! A jak się czujesz, gdy masz swoje (pracochłonne) hobby i już nie możesz się doczekać, aż się za nie zabierzesz? To jest różnica pomiędzy zmuszaniem się do czegoś okropnego i robieniem czegoś, na co masz ochotę.

Gdy naprawdę ważne jest żebym był na uczelni, to jakoś dziwnym trafem czuję inspirację, żeby tam pojechać. Już nie jadę, bo „nie chcem ale muszem” tylko mam na to szczerą ochotę. Wtedy nie nudzę się odliczając sekundy, minuty i godziny do końca zajęć. Wciągam się, a czas leci szybko. Zajęcia są mniej męczące i wracając do domu mam jeszcze power żeby coś zrobić. Ten artykuł publikuję właśnie po zajęciach.

Oczywiście 2 tygodnie temu nie miałem ochoty, więc nie pojechałem na uczelnię. Wiem jednak, że zdam egzaminy i zaliczę semestr – i o to chodzi! Nie muszę być tam za każdym razem i mieć poczucie winy, gdy opuszczam zjazd. Będę czuł szczerą inspirację do przyjechania na te zjazdy, które są potrzebne do zaliczenia roku.

Jeszcze nigdy nie byłem tak przekonany, że to działa. Życie układa się idealnie, gdy człowiek podąża za swoją inspiracją cały czas. Twoje życie wie, jak ma się ułożyć – pozwól mu!

Radość z życia płynie z każdej chwili przeżytej w pełni

Nie będziesz czerpał radości z życia, jeśli martwisz się o firmę, dzieci i mieszkanie. Nie o to w życiu chodzi, żeby wszystko kontrolować, martwić się i stresować. Z mojego doświadczenia – im bardziej próbujesz logicznie ułożyć swoje życie, tym bardziej zaczynasz rozumieć, że nie da się tego wszystkiego ogarnąć.

Jest ogrom rzeczy wpływających na życie, które są poza kontrolą umysłu. Trendy na rynku, choroby, awarie, loterie, ludzie pojawiający się z pomocą, ludzie odmawiający współpracy, klienci, pracownicy, rodzina. Nie masz nad tym kontroli. Próbując logicznie ułożyć sobie życie jesteś skazany na porażkę. Przestań więc kontrolować i spróbuj czegoś, co ma szanse się udać:

Podążaj  za swoją pasją w każdej chwili. Wtedy Twój Wyższy Umysł dostanie pozwolenie, żeby zadbać o wszystko inne.

Widzisz, sekret prawa przyciągania działa, ponieważ jesteś energetycznym bytem, który inkarnował się w fizyczne ciało.  Dostałeś swój fizyczny umysł po to, żeby  lepiej orientować się w tym fizycznym świecie. Masz go po to, żeby ROZUMIEĆ ten fizyczny świat, a nie po to, żeby go KONTROLOWAĆ.

Twój Wyższy Umysł (czyli prawdziwy Ty, przed narodzinami i po śmierci) nadzoruje tworzenie tego, co jest Ci w danej chwili potrzebne. Jest to „siła wyższa”, dzięki której rzeczy przytrafiają Ci się w idealnym czasie. Z tą różnicą, że to Ty jesteś tą wyższą siłą.

Dzięki tej sile ktoś pojawia się z pomocą dokładnie wtedy, gdy tego potrzebujesz. Spadają na Ciebie trudności, które uczą Cię dokładnie tego, czego potrzebujesz. Zauważasz w książce cytat, który akurat podsuwa Ci pomysł, którego potrzebujesz. To nie dzieje się przypadkowo. Wszystko się dzieje w idealnym czasie i idealnym miejscu.

Jedyny sposób, w jaki możesz coś zepsuć, to ignorowanie swojej inspiracji i nieudolna próba logicznej kontroli każdego szczegółu życia. Nie masz pojęcia jak życie może się ułożyć w idealny sposób dla Ciebie. Twój Wyższy Umysł to wie i potrafi Ci to dać.

Przestań więc próbować ułożyć sobie życie i pozwól, żeby życie ułożyło się dla Ciebie!

Twój Wyższy Umysł układa życie w idealny sposób. Takie jest jego zadanie. Do tego został stworzony. Twój fizyczny umysł (ten, którym normalnie myślisz) ma łączność z Wyższym Umysłem poprzez intuicję. Czasem intuicyjnie jakaś czynność lub osoba Cię przyciąga, lub odpycha. To jest kierunkowskaz od Twojego Wyższego Umysłu, który bardzo chętnie poukłada Twoje życie w najprzyjemniejszy i najbardziej fascynujący sposób.

Twój fizyczny, logiczny umysł niepotrzebnie stara się wszystko kontrolować, przeszkadzając Wyższemu Umysłowi w jego zadaniu. Po prostu gdy dorastałeś, rodzice i nauczyciele niepotrzebnie nastraszyli Cię, że jesteś zagrożony i musisz mieć logiczny plan, żeby Twoje życie się ułożyło. Twój fizyczny umysł zakodował sobie, że aby przetrwać (a przetrwanie jest dla niego najważniejsze) to musi kurczowo trzymać kontrolę.

Odpuść tą kontrolę. Nie jest Ci ona potrzebna. Przez nią tylko się stresujesz, zamiast czerpać radość z życia. Odpuść sobie, a dasz swojemu Wyższemu Umysłowi zielone światło, żeby popchnąć Twoje życie w najbardziej fascynującym kierunku.

Twój Wyższy Umysł potrafi Cię obdarować na sposoby, o jakich Ci się jeszcze nawet nie śniło! Tak jak mówię, ostatni miesiąc jest najpiękniejszym czasem mojego życia. A paradoksalnie – w ogóle się nie starałem, żeby go sobie ułożyć.

Po prostu odmówiłem sobie robienia czegoś „bo muszę” albo „żeby osiągnąć cel”. Robiłem wszystko „bo mam na to szczerą ochotę” albo „bo czuję inspirację do zrobienia tego”.

Różnica jest ogromna. Jazda jest niesamowita. Jeśli masz odwagę, to wskakuj!

Jak czerpać radość z życia, którego w ogóle nie musisz sobie układać?

Czytaj dalej, jeśli czujesz w głębi serca, że coś w tym jest. Jeśli czujesz iskierkę inspiracji do czytania dalej, po prostu kliknij w link do następnego artykułu.

---

Pozdrawiam z uśmiechem :-)

Rafał Dudek - autor bloga Jak odzyskać radość z życia w szarej codzienności?

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

piątek, 25 maja 2012


Różne religie, różne wierzenia na temat życia po śmierci

Autorem artykułu jest Tomasz Galicki


Śmierć dotyczy każdego, niezależnie od wyznania, narodowości, kultury, w jakiej został wychowany, stanu majątkowego, wykształcenia. Każdego człowieka czeka śmierć i jest to tak samo nieuniknione, jak zderzenie się z bolesną okolicznością śmierci kogoś z bliskich.

W różnych kulturach i religiach ludzie w różny sposób radzą sobie z tymi okolicznościami, a także zupełnie inaczej mogą wyglądać rytuały pogrzebowe, okres żałoby czy mentalne nastawienie do śmierci i samo jej pojmowanie.

Przenieśmy się w daleką przeszłość, aby przyjrzeć się temu, jak tę ostatnią podróż przygotowywali Starożytni Egipcjanie. Wierzyli oni, że od razu w momencie śmierci, człowiek staje się dwoma oddzielnymi „istotami” - ciałem ziemskim oraz duszą. Ta druga wyobrażana była przez Egipcjan jako ptak o wielkiej głowie. Dusza po jakimś czasie miała wrócić po ciało, dlatego tak ważne było odpowiednie zmumifikowanie zwłok zmarłego. Zabalsamowane ciała układano w sarkofagach, które wkładane były do olbrzymich grobowców.

Według mitologicznych wierzeń po śmierci człowiek trafiał do Hadesu. Aby jednak się tam dostać musiał najpierw zapłacić Charonowi za to, aby ten przeprawił go przez rzekę Styks. Ten nie zajmował się tym jednak nieodpłatnie. Za przewóz zmarłych Charonowi należało zapłacić. Do ust zmarłego wkładano więc jednego obola. Według mitologii greckiej bóg Tanatos odpowiedzialny był za to, żeby człowiek po śmierci trafił do krainy zmarłych. W zależności od tego czy za życia był dobry czy zły, miał trafić odpowiednio na Pola Elizejskie lub do Tartaru.

W wierzeniach pierwszych Słowian, po śmierci człowieka wyodrębniały się jakby jego dwie dusze. Pierwsza to dusza jaźni, która jako reinkarnowany element życia miała powrócić do świata żywych, aby odrodzić się w innych człowieku czy stworzeniu, natomiast druga – dusza życia dostawała się na inną płaszczyznę bytu lub też do Nawii, gdzie spotykała się z duszami swoich przodków.

Według buddyzmu, po śmierci człowiek istnieje w pięciu formach: materialnej, uczuciowej, rozumnej oraz formie woli i świadomości, a do następnego wcielenia przejdzie jedynie karma człowieka. W buddyzmie, jak i w hinduizmie wierzy się w reinkarnację.

Muzułmanie natomiast wierzą, że zaraz po śmierci dusza człowieka napotyka na swojej drodze dwóch aniołów, którym musi opowiedzieć, jak przebiegało jego życie. Jeżeli był człowiekiem dobrym i bogobojnym, jego dusza przyjmuje postać ptaka i przedostaje się do raju, skąd może obserwować ziemskie życie i w spokoju czekać na Dzień Sądu. Jeżeli natomiast umiera zbrodniarz, jego duszę spotykają tortury grobu, a później męki piekielne.

---

T.G.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Bóg-poznanie

Autorem artykułu jest Jakub Sztajber


Poznać Boga, to poznać siebie, a to okazuje się często najtrudniejsze, bo poznajemy wszystko, co na zewnątrz, zapominając o tym, co w nas.  Bóg. Gdzie On jest? Zawsze w nas, zawsze dla nas, zawsze z nami.

20.02.2012

Jedno słowo, niby proste i zrozumiałe, a ileż kontrowersji, interpretacji nawet wojen?
A wszystko dlatego, że większość ludzi nie chce, z jakichś, sobie tylko znanych powodów, poszukiwać i dochodzić prawdy poprzez własne, osobiste doświadczenie. Możliwe, że jest to dla nich zbyt trudne, przecież o wiele prościej i łatwiej szukać tzw. autorytetów, mędrców czy temu podobnych jaśnie oświeconych, którzy to rzekomo wiedzą o Bogu wszystko, a przynajmniej tak im się wydaje. 
Osobiste doświadczenie ma to do siebie, że jest autentyczne, nie potrzebuje interpretatora, nie potrzebuje żadnych wyjaśnień, bo to, co miało miejsce jest jedyną prawdą, nie podlegającą żadnej dyskusji. 

Bóg jest tym, za kogo go uważamy. Jest taki jak o nim myślimy i można go doświadczyć wyłącznie duchowo, czyli nie ma możliwości zobaczenia, usłyszenia czy jakiegokolwiek innego poznania poprzez nasze zmysły. Te są po to, by żyło nam się łatwiej, służą do poznawania świata materialnego, są narzędziem w naszych rękach pomagającym przejść przez życie jak najlepiej.

Poznać Boga, to poznać siebie, poznać to wszystko, co dotąd ukryte było za zasłoną tworzącą barierę nie do pokonania. A wszystko dlatego, że skupieni na materialności, tak bardzo od niej uzależnieni, nie chcemy dostrzec innego aspektu naszego życia. Wiara w to, co materialne jest tak silna, że pokonuje bez większego wysiłku inne możliwości, ukryte w świecie duchowym, nie poznanym, a często po prostu odtrącanym.  
Wiem nadto dobrze jak trudno uwierzyć w coś, czego nie można doświadczyć zmysłami, bo przecież i ja wychowywany byłem poprzez materialność, i to ona dla mnie przez długi czas była jedynym Bogiem. Dodać do tego należy narzędzia jakimi się posługiwali nauczyciele, wszelkiego rodzaju księgi, wiedza przekazywana z pokolenia na pokolenie, a przede wszystkim zamknięcia świata w schematach. Wszystko to musiało dopełnić zniszczenia, stworzyło człowieka uzależnionego i jakże zarazem słabego. 

Poznać siebie, to nic innego jak wejść za tę barierę nie poznaną, nie nazwaną, dotąd nie odkrytą. Żeby tam wejść i rozpocząć nowy rozdział swego życia wystarczy zamknąć oczy i skupić się tylko na tym, co przed nimi. 
Początkowo rządzić będą niepodzielnie myśli, ukazując co raz to inne obrazy, a wszystkie będą próbować nas przestraszyć, ukazać jak najgorszą wizję, byle tylko od takich doświadczeń jak najszybciej uciec. Kiedy jednak odrzucimy to, gdy siłą woli pozostaniemy w tym stanie, zaczniemy dostrzegać pustkę. Po prostu, nikogo i niczego tam nie ma, co oznacza, że ten świat jest zupełnie inny, w nim materia nie ma żadnego znaczenia, to samo dotyczy naszych zmysłów. Te są po to, by chronić nas i robią to naprawdę doskonale, a my nie musimy nic w tym kierunku robić, bo nasze bezpieczeństwo jest gwarantowane. 
Oczywiście, należy najpierw odrzucić dotychczasowe wierzenia, wszelkie pewniki, wszystko, co dotąd kształtowało nasz światopogląd, bo to w nim zawiera się bardzo wiele niebezpiecznych pułapek. 

Kontakt z Bogiem nie wymaga żadnych pośredników. Wystarczy w zupełności tylko chcieć, uświadomić sobie, że jest to możliwe, gdyż w ten sposób rozpoczyna się nowa przygoda, dotąd nie znana i nie opisana. Każde doświadczenie niesie z sobą nową wiedzę, a ta jako, że jest osobistym doświadczeniem, jest jedyną prawdą, innej po prostu nie ma.

Spotkanie z Bogiem, to spotkanie z samym sobą, to poznawanie samego siebie, wszystkiego tego, czego dotąd nie było się w stanie doświadczyć, gdyż cały czas poszukiwało się prawdy na zewnątrz, a ta jak wiadomo, dotyczy wyłącznie materii, która jest tylko jednym ze składników, i to wcale nie najważniejszym. 

Każdego dnia, każdej niemal chwili pojawiają się myśli, jakieś dziwne, jakby nie z tego świata, które tak trudno zrozumieć, gdy próbuje się tego przy pomocy zmysłów. 
Te myśli nie pojawiają się z nikąd, chyba że tę nicość postrzegać się będzie jako równoległy świat, na co zwracały już swoją uwagę tęgie umysły tego świata. 
Tak długo, jak długo nie spróbuje się doświadczyć nowego, tak długo poznanie się nie pojawi. Oznacza to, że tylko próba czegoś innego, nowego, dotąd nie stosowanego może, choć wcale nie musi, odkryć przed nami nowe możliwości. Te możliwości, to przede wszystkim inne spojrzenie na siebie, to poznawanie siebie z innej strony. Przecież dotąd poznawało się wyłącznie świat zewnętrzny, nie było czasu czy też chęci na coś innego.  
Skupić całą swoją uwagę tylko na sobie, choćby tylko na krótką chwilę, będzie już sporym osiągnięciem, bo oto zaczyna się widzieć nie tylko to, co zewnętrzne, lecz także wewnętrzne, które cały czas jest, bez względu na nasze działania. 
Pustka, która nagle pojawi się przed naszymi oczami, choć początkowo może być przerażająca, w rzeczywistości jest tą barierą, której dotąd nie udało się sforsować. Jest to zasłona, którą w każdej chwili można uchylić, lecz nie wolno się śpieszyć. O wiele lepiej czynić to spokojnie, przyzwyczajając się stopniowo do niej, postrzegając ją jako rzeczywistość a nie jako coś strasznego. Ponieważ w niej nie ma niczego, nie ma w niej i czasu, a to oznacza, że nie ma pośpiechu, nie ma niczego, co by nam zagrażało.  
Jest niczym a zarazem wszystkim. Jest całym wszechświatem a ten jest właśnie Bogiem, choć tego nie widać, nie słychać i nie można tego dotknąć. 
Nasz umysł wyposażony jest we wszystko, co do życie niezbędne. Także w możliwości poznawania nie materialnego, czyli duchowego.  
Wchodząc w pustkę spokojnie, z każdym oddechem wchodzi się co raz głębiej. Jest to niebywała podróż w czasie i przestrzeni. To właśnie wtedy pojawia się zupełny spokój, następuje odcięcie od świata materialnego, co staje się prawdziwym zrelaksowaniem. 
Pojawiają się nadal myśli, lecz nie skupiamy się na nich, co najwyżej stajemy się obserwatorami, a to pozwala na unikanie emocji, które tak często prowadziły do niepotrzebnych kłopotów. Brak emocji to prawdziwy spokój, to panaceum na wszelkiego rodzaju problemy. Okazuje się bowiem, że w tym stanie umysłu strach odchodzi na bok, a to on właśnie odpowiedzialny jest za nasze nie najlepsze poczucie, to on wyzwala w nas emocje, także złe decyzje, co zawsze prowadzi do narastania problemów. 

Bóg. Gdzie on jest? 

Zawsze tam, gdzie my jesteśmy, zawsze z nami, choć najczęściej nie jesteśmy tego w ogóle świadomi. Jest w nas, dla nas i z nami. Nie ujrzysz go, bo nie jest materialny. Możesz jedynie go poczuć, być świadomym jego obecności, możesz się z nim zjednoczyć a więc możesz stać się nim. 
Wiem, że wielu uzna to za nonsens a nawet bzdury. Cóż, nic na to nie poradzę, każdy przecież może robić, co uzna za stosowne. Nie mnie ich sądzić. Moim zadaniem jest zrobić to, co uważam za słuszne, a za słuszne uważam napisanie tego tekstu. 

Spotkanie z Bogiem nie jest proste, a największą trudność sprawia nasza wola ujrzenia go i to najlepiej pod materialną postacią, bo tak przez całe swoje życie postępowaliśmy, nawet wówczas, gdy nie byliśmy tego świadomi. Można jednak z tym się uporać, i potrzeba do tego tylko cierpliwości, jako, że tylko ona jest w stanie nauczyć nas tego, co najważniejsze.

 

---

jakobsztajber.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Świadek cudu

Autorem artykułu jest Danuta Wachowska


Cuda zdarzają się każdemu ale nie wszyscy o tym wiedzą skąd pochodzą. Są one łatwo dostępne, gdy dopuścimy czas teraźniejszy do naszego życia. Zdejmiemy zasłonę iluzji i przejrzymy na oczy.

 

Cuda są potrzebne dla pozbycia się choroby lub innego nieoczekiwanego wydarzenia.  Cuda ukazują, że coś się wydarzyło w nagły, niezrozumiały sposób. „Wypaczone postrzeżenia wytwarzają gęstą powłokę przed impulsami do czynienia cudów, utrudniając im dotarcie do twej świadomości” – Kurs Cudów.

Co blokuje drogę cudów?

Ból i przyjemność są świadkami grzechu, gdyż urzeczywistniają, że ciało jest prawdziwe. Cuda natomiast mówią, że przebaczenie zlikwidowało grzech, który myśleliśmy, że jest prawdziwy. Ciało samo z siebie nic uczynić nie może. To umysł steruje ciałem i tylko on wybiera, co jest prawdziwe i potrzebne ciału. Umysł decyduje czy mamy cierpieć, czy się otworzymy na cud.

Ból i przyjemność to środki doświadczania ciała,  poprzez przeciwności życia. Czasem wielki ból przechodzi w przyjemność a przyjemność kończy się bólem. Jest to doświadczanie świata dwubiegunowego. Masochiści są tego dobrym przykładem, kiedy ból sprawia im przyjemność.

Człowiek, który dużo doświadcza przyjemności ciała, musi potem dla równowagi przeżyć wiele bólu. Wciąż jest to doświadczenie uwikłania w ciało.  Natomiast cud wychodzi poza biegunowy świat i w momencie „tu i teraz” dokonuje się przemiana. Następuje połączenie biegunów i otwiera się kanał nieba, skąd spływa światło cudu. Radość istnienia w Bogu jest jedyną przyjemnością bez przeciwności.

Grzech ( błąd myślowy) pochodzi zawsze z uwikłania w świat dwubiegunowy związany z ciałem. Dopóki człowiek żyje w świecie  osądów, dopóty doświadcza przeciwności losu.

Bramą wyjścia z osądów jest cud. To on naprawia nasze błędne myślenie. Kasuje przeszłość  i pokazuje teraźniejszość, która jest wolna od winy i grzechu. Świadkiem cudu jest czas teraźniejszy, bez bagażu przeszłości i bez pamięci minionych doświadczeń świadka grzechu.

Tak łatwo puścić przeszłość i przyjemności oraz ból ciała, aby dokonał się cud przemiany. Bóg jest wszędzie i nic złego być nie może, gdyż zła Bóg nie stworzył. Kiedy zrozumiemy tę absolutną prawdę, to wówczas dojdziemy do zmiany swojego myślenia a życie będzie obfitować  tylko cudami. Korekcja zawsze zaczyna się od przebudzenia ducha i odwrócenia się od wiary w fizyczność.

To często niesie lęk, ponieważ boisz się co ukaże ci widzenie duchowe. Wszystko to jest kierunkiem ku naprawie. W chwili obecnej spływają bardzo mocne energie światła z głębi kosmosu i wypychają z ludzi ciemność. To jest odbierane jako lęk  i strach przed nieznanym. Nie ma czasu na zajmowanie się przyjemnościami ciała, gdyż dusza domaga się uzdrowienia.

Lęk powstaje z braku miłości.
Jedynym remedium na brak miłości jest doskonała miłość, pochodząca od  Boga. To ona wszystko uzdrawia i odwraca to co wytworzył lęk.
Cud, jako wyraz miłosierdzia, może jedynie skrócić cierpienie ciała i uwolnić zalękniony umysł. W czasie ( przeszłość i przyszłość) istniejemy dla siebie i ze sobą. W bezczasowości współistniejemy z Bogiem.

Zarówno cuda, jak i lęk, pochodzą z myśli. Wybierając cud, odrzuciłeś lęk. W lęku doznajesz bólu ciała  i zmieszania umysłu. Lęk jest niczym a miłość jest wszystkim. Żaden kompromis  między wszystkim a niczym nie jest możliwy. Czas przeszły ani przyszły  nie istnieje a jest tylko chwila obecna. Ona jest prawdziwa. Możesz zrezygnować ze wszystkich kompromisów!

 Nowe myślenie przemienia postrzegany  świat na zjednoczony, gdzie nie ma osądów ani biegunowych doświadczeń ciała. Wszystko odtąd jest dobre, gdyż takim je stworzył Bóg.
Bóg jest wszędzie i nic złego być nie może, gdyż zła  Bóg nie stworzył.

Kurs Cudów, który przemienił moje myślenie, może zmienić i twoje. Wystarczy go studiować aż do zrozumienia. Staniesz się wówczas świadkiem cudu na sobie samym. Zostawisz przeszłość i przyszłość a wszystko się samo uzdrowi.

---

Danuta Wachowska www.danuta.stronawww.eu

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Moc ciszy

Autorem artykułu jest Danuta Wachowska


Moc ciszy zawsze mieszka w nas, w samym centrum istnienia. To ona jest napędem wszelkiej twórczości. Kto ją zagubi i zasłoni ciemnością, ten popada we frustrację, lenistwo i depresję. Warto ją poznać a także jej przeciwieństwo, które jawi się jako huk.

 


Od ciszy wszystko bierze swój początek, aby w huku zaistnieć jako świat materii. Spokój, musi mieć moc stwarzania wszystkiego, dlatego ludzie sukcesu zaczynają swój dzień od modlitwy, medytacji i ciszy. Cały dzień mogą tworzyć swoje dzieła, dla dobra swojego i innych.

Huk, jest tworzeniem świata snów, w którym wszyscy przebywamy na tej ziemi. Huk widoczny jest coraz bardziej wszędzie. Jego intensywność wzrasta, zwłaszcza w wielkich miastach. To huk poruszających się samochodów po szybkich autostradach, to wzmożone prace drogowe i budowlane a wreszcie gwar tłumu ludzi.

Brakuje balsamicznego spokoju, gdzie można odpocząć i nabrać sił, dlatego lubimy wyjeżdżać na łono natury. Jakieś 50 lat temu na świecie było bardzo cicho. Nie było jeszcze w Polsce samochodów i wielkich maszyn, poruszających się na polach i drogach. Człowiek żył w spokoju i ciszy natury. Miał siłę i zdrowie aby pracować na roli własnymi rękami. Ludzie byli wówczas dla siebie życzliwi i przyjaźni. Każdy miał na twarzy uśmiech i radość życia, choć żyło się biednie.

Teraz wszystkich dóbr materialnych jest w nadmiarze, lecz ludzie chodzą po ulicach smutni i zagubieni. Nikt do nikogo się prawie nie odzywa, zatopiony we własnym śnie. Przemysł wytwarza zabawki dla dorosłych jak: komputer, telewizor czy samochód aby ludzie mieli się czym bawić w swoim wymarzonym śnie.

Zabawki są dane po to, aby zapomnieć o ciszy Boga i móc zakłócać Jego istnienie. Wszędzie grają radia: w  domu, w samochodzie, czy nad rzeką. Nie spotkasz nigdzie ciszy!

Cisza – to stan istnienia Boga.
Huk – to piekło wytworzone przez ludzi!

W tym piekle z wielkim hukiem poruszają się młodzi chłopcy na niezwykle hałaśliwych motorach czy diabelskich kładach. Wytwarzany huk idzie w górę i odbija się od atmosfery, która huku nie przepuszcza dalej i opada na ziemię w postaci burz i trzęsień ziemi. Sami siebie niszczymy. Posługujemy się przy tym naszymi pociechami. To koszmarny sen!

Hałaśliwe zabawki młodzieży pokazują jak człowiek daleko odszedł od Boga Stwórcy, od Jego ciszy. Huk,  to rodzaj stacji nadawczej, wywołującej w umyśle szumy aby zakłócić jasne myślenie. To płaszcz sił ciemności nałożony na śpiących ludzi.

Czy taki świat może istnieć?

Z pewnością musi być przywołany do porządku, gdyż zakłóca harmonię w kosmosie. Czas wielkich kosmicznych przemian nadchodzi i huk będzie wyeliminowany. Już wiele razy ludzkość dochodziła do kresu swojej cywilizacji i wszystko zostało zburzone w postaci wielkich powodzi. Niewiele potrzeba aby wytrącić ziemię ze swojej orbity.

Oddalenie od Boga, od centrum zawsze kończyło się globalną katastrofą i tak też zapowiada się teraz. Historia podaje, że tak było z Sumerem i Atlantydą oraz z Sodomą i Gomorą. Ziemia w obecnych czasach może przejść powtórkę z historii, jeśli ludzkość się nie obudzi.

Człowiek doszedł do krańca swoich możliwości i musi zawrócić do Źródła. Takie są prawa naturalne, że jeśli coś się oddala, to dochodzi do krańca i zawraca. Jest to ruch wahadłowy: rozszerzanie i kurczenie.

Dla śpiących ludzi jest to wręcz śmieszne lub obojętne, gdyż we śnie wszystko dzieje się bez  udziału naszej świadomej woli. Około 97 %  świadomości jest uśpiona i ona rządzi ludzkim życiem. Dlatego powstaje   nuda,  ignorancja i przygnębienie.

Dla  ludzi przemysł wytwarza przeróżne zabawki aby choć trochę umilić  śpiące życie. Od najmłodszych lat dzieci bawią  się grzechotkami i mechanicznymi zabawkami aby odwrócić uwagę od natury. Dorośli mają swoje grzechotki jak hałaśliwe radia, samochody, komputery czy telewizory.

Człowiekowi nie dane jest dorosnąć i dlatego swój czas marnuje na zabawę. W fazie dziecka pozostaje 95 % ludzi aż do śmierci. To jest żałosne i upokarzające dla człowieka nazwanego „rozumnym”. Dorosłe dzieci karmią się biernością i tchórzostwem, aby nie być sobą.

Najlepszym sposobem przezwyciężenia słabości, jest wywołanie poczucia siły i celowości życia. To likwiduje cień paniki i bezsiły jaki stworzyliśmy sami, poddając się zbawiennictwu nadludzi. To oni kierują śpiącymi ludźmi, nie pozwalając się nam przebudzić.

Przemysł zanieczyścił atmosferę ziemską wprowadzając do niej zwiększone ilości dwutlenku węgla, w ten sposób ludzie chodzą jak zaczadzeni.  Mamy mniej tlenu i dlatego „śpimy”  na stojąco. Świat śpiących ludzi wytwarza koszmary i nie może się z nich przebudzić. Za mały jeszcze ból!

Potrzebujemy tlenu. Można go dostarczać do organizmu przez picie wody utlenionej i kąpiel ozonową. Jest książka na ten temat jak stosować wodę utlenioną. Człowiek pod wpływem dotlenienia zaczyna się budzić i zauważa śpiących ludzi, chodzących po ulicach. Ludzie teraz nie mówią a krzyczą, piszczą lub skrzeczą, aby wyrzucić z siebie nadmiar huku.

Mowa ludzi zwłaszcza młodych jest bardzo szybka i skrzecząca, że trudno ich mowę zrozumieć. Czasem jest bardzo cicha, że trudno usłyszeć słowa. To brak wewnętrznej mocy.

Jak wyjść z tego piekła umysłu?

Trzeba najpierw uznać, że się jest w piekle, gdyż inaczej nie będzie potrzeby go opuszczać. Ryba nie wie, że jest w wodzie dopóki z niej nie wyjdzie. Tak samo człowiek nie wie, że znalazł się w piekle, dlatego nie szuka ucieczki. Religia katolicka zakłamała istnienie piekła na ziemi, dlatego ludzie w to nie wierzą. Śnią, że po śmierci pójdą do nieba. To fałsz!

Piekło lub niebo to stan naszego umysłu a nie miejsce pobytu. Umysł idzie zawsze z nami a szczególnie po śmierci. Jeśli mamy ciszę w umyśle, to jesteśmy blisko Boga. Jeśli jest w nas huk, to znaleźliśmy się w piekle swego umysłu. Każdy wie gdzie jest, gdyż zna dobrze swój umysł. Ucieczki od umysłu nie ma. Jedynie można go oczyścić z huku.

Spokój umysłu to stan nieba, które zostało utracone aby pogrążyć się w ziemskich przyjemnościach i bawić zabawkami tego świata. Ślepota ludzka jest mechanizmem ewolucyjnym, dążącym do samozagłady.

Boska cisza daje moc a huk wytwarza słabość. Ludzie obecnie nie mają siły i muszą podpierać się maszynami. Z tej słabości powstał świat maszyn, wytwarzający niesamowity huk. Boska cisza pozostała w tyle a człowiek próbuje żyć bez Boga w swojej słabości i frustracji.

Sama „ego – osobowość” jest zbudowana na zasadzie maszyny ( ciało i umysł). Człowiek coraz bardziej wtapia się  w strukturę świata maszyn. Obecna, nasza rzeczywistość jest bardzo dobrze pokazana  na filmie Matrix, który przeraża swym hukiem i wrzaskiem.

Świat matrixu musi zostać zniszczony, aby człowiek odzyskał dawną wolność. Aby mógł zobaczyć piękny świat okiem Neo i odczuć moc ciszy, płynący ze Źródła.

W każdym z nas jest pamięć boskiej ciszy i czasem jej potrzebujemy, jak jesteśmy bardzo zmęczeni słabością, aby w niej nabrać mocy. Szkoda, że tak rzadko jej pragniemy, gdyż moglibyśmy uniknąć grożącej ludzkości katastrofy i stworzyć niebo na ziemi. Wszystko jest w naszych rękach, ale musimy się najpierw przebudzić ze stanu dziecka do dorosłego człowieka.

W ciszy człowiek zaczyna pojmować wielkość swych wewnętrznych mocy duszy, które pochodzą  od Boga. Świadomość ludzka posiada mechanizm przekształcenia człowieka w boga i pozwala stwarzać za pomocą myśli świat naturalny nie sztuczny.

Przez samo uświadomienie sobie drogi bezsiły, zdobywa się moc i poczucie sensu życia. Ten sens życia jest drogą powrotną do Źródła istnienia i tworzenia. To przestrzeń ciszy i oaza spokoju, gdzie wszystko jest jednym.

 

---

Danuta Wachowska www.danuta.stronawww.eu

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl